– Byliśmy u babci i u wujka, zrobiliśmy porządki u nas, chodziliśmy po całej klatce, no i tyyyle się uzbierało! Chyba ze 100 kilo albo więcej! – cieszą się dzieci, Marysia, Stefan, Albert i Rafał.
O akcji przeczytała w „Gościu” nasza babcia. Też czytamy regularnie, ale ta informacja jakoś nam umknęła – mówi Aneta Andruszko z Oświęcimia. – Kiedy jednak już dowiedzieliśmy się o tym, że w Bielsku-Białej jest zbierana makulatura na misje, nasze dzieci od razu się zaangażowały.
– W przedpokoju u babci, u wujka Janka i w naszej klatce – wszędzie było pełno gazet, starych, niepotrzebnych nikomu książek, to pozbieraliśmy to wszystko. Mama i tata zadzwonili do Bielska, że będziemy i... przyjechaliśmy! – opowiadają pełne emocji dzieci, Maria i Stefan Andruszkowie oraz Albert i Rafał Bratkowie. – Kilogram makulatury to 75 litrów wody dla mieszkańców Sudanu – tłumaczy Maria Frącz, koordynatorka akcji „Makulatura na misje”, dzieciom, które pod opieką Anety i Wiesława Andruszków przyjechały dwoma samochodami, by oddać prawie 200 kilogramów makulatury! Dołożą w ten sposób swoją cegiełkę na budowę studni dla mieszkańców Sudanu Południowego. Akcję, która rozwija się w całej Polsce, koordynują księża salezjanie z Łodzi, bo pracują wśród mieszkańców Sudanu Południowego.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się