Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Otwarci czy zakonserwowani?

Przepychanki między tzw. „Kościołem otwartym” a tzw. „konserwatywnym” irytują mnie coraz bardziej. Zajmujemy się opakowaniem prezentu, a prezent pozostaje nieodkryty.

Wtorkowa „Rzeczpospolita”: Tekst Jakuba Pacana „Liberałowie nie naprawią Kościoła”. Autor przestrzega przed liberalnymi duchownymi w polskim Kościele, których wypowiedzi prowadzą do rozwodnienia wiary. Wśród nich czterech wymienia z nazwiska: to ks. Adam Boniecki, ks. Wojciech Lemański, ks. Krzysztof Mądel i ks. Kazimierz Sowa. Ostatni z wymienionych ironicznie komentuje tekst na swoim fejsbukowym profilu, zarzucając autorowi tekstu w „Rzepie”, że nie ma pojęcia o co chodzi ze zbawieniem (to aluzja do tezy, że „młodzi, liberalni księża nie zbawią Kościoła”) i chyba niezbyt pilnie uczestniczył w lekcjach religii. Kpiny sporo, treści wcale. Niestety ks. Sowa nie daje żadnych merytorycznych kontrargumentów. W dyskusję pod postem ks. Kazimierza włączają się też inni publicyści. I koło się zamyka.

Z tezami Pacana generalnie się zgadzam. Ale całe zjawisko przepychanek między tzw. „Kościołem otwartym” i tzw. „Kościołem tradycyjnym” czy „konserwatywnym” wkurza mnie coraz bardziej. Bo oto nagle okazuje się, że 90 proc. obecności medialnej księży czy świeckich ludzi Kościoła koncentruje się na  wzajemnych poszturchiwaniach. O Kościele mówi się dziś w mediach wszystko, tylko nie to, o co w Nim chodzi. Opisuje się Kościół z prawej i z lewej (w zależności czy włączymy TV Trwam czy TVN), nie mówi się tylko o Tym, który jest w tym wszystkim najważniejszy. Kiedy ostatnio czytałeś w codziennej gazecie lub oglądałeś w telewizji program o Jezusie Chrystusie? A ile godzin transmisji poświęcono konfliktowi pewnego proboszcza z centralnej Polski z jego biskupem?

Oczywiście, że takie tematy sprzedają się znacznie lepiej. Jasne, że trudno dostać czas antenowy na ewangelizację. Pytanie jest inne: ilu z nas, katolików wypowiadających się publicznie jest jeszcze zdolnych do głoszenia królestwa Bożego, do niesienia Słowa Boga, który przychodzi do człowieka? I ilu z katolików, którzy są odbiorcami przekazu medialnego szuka takiej treści? Jeśli widzę dwa linki: rozważanie Ewangelii i relację spod probostwa w Jasienicy, to który kliknę najpierw? Odpowiedź na to pytanie pokaże jakie są moje priorytety.

W najlepsze trwa dyskusja o opakowaniu prezentu jakim jest Kościół, ale niewielu rozmawia o tym, co jest w pudełku. Napychamy się papierowym sreberkiem, a w środku prawdziwe złoto pozostaje nietknięte. Naprawdę chciałbym usłyszeć rekolekcje prowadzone przez ks. Kazimierza Sowę czy o. Tadeusza Rydzyka. Takie o Jezusie Chrystusie, nie polityce, Donaldzie Tusku, Radiu Maryja, koncesji czy „skrzywdzonym” dekretem księdzu z Jasienicy. Być może robią takie rzeczy. Jakoś jednak w przekazie medialnym słabo to widać.

Kilka dni temu Szymon Hołownia napisał w felietonie "Jezusofobia" słowa, które mocno mnie poruszyły: "Nie wiem, jak może nas nie boleć to, że ludzie wciąż dyskutują dziś o słabościach człowieka, a nie o mocy Boga".

To oczywiście nie jest diagnoza dotycząca całego Kościoła w Polsce. Są setki wspólnot, w których ludzie żyją Ewangelią. Tysiące ludzi, którzy dzień zaczynają od Eucharystii, modlitwy Pismem Świętym czy różańca. Ale jest też wielu, dla których chrześcijaństwo zaczyna zacierać się z określoną ideologią społeczną czy polityczną. Rzecz nie w tym, żebyśmy pozbyli się swoich wrażliwości i stworzyli armię identycznych, zuniformizowanych ludzików. Chodzi o to, żeby nasze wizje i pomysły wynikały ze spotkania z Bogiem. Bogiem, który jest miłosierny, ale też daje nam przykazania, nie po to, aby nas zadręczyć, ale żebyśmy się nie pogubili na zamglonej drodze. 

Kierunek, w jakim zmierza Kościół to poważna sprawa i warto o tym rozmawiać. Pod warunkiem, że nie zaniedbamy przy tym priorytetów.

Co bardziej porusza Twoje serce: sprawa odpisu na Kościół czy fakt, że Bóg stał się dla Ciebie człowiekiem, umarł i zmartwychwstał, po to, żebyś mógł w końcu być naprawdę szczęśliwy? Kościół nie żyje dzięki dyskusjom o swojej strukturze, a chrześcijaństwo to coś więcej niż liberalizm czy konserwatyzm. Nie ma „Kościoła otwartego” i „Kościoła konserwatywnego”. Jesteśmy Pawła czy Apollosa? I w czyje Imię zostaliśmy ochrzczeni? Kościół to dar bycia z Jezusem w jednym ciele. Nigdy w historii żaden człowiek nie otrzymał więcej. Nie spychajmy tej prawdy na margines.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wojciech Teister

Redaktor serwisu internetowego gosc.pl

Dziennikarz, teolog. Uwielbia góry w każdej postaci, szczególnie zaś Tatry w zimowej szacie. Interesuje się historią, teologią, literaturą fantastyczną i średniowieczną oraz muzyką filmową. W wolnych chwilach tropi ślady Bilba Bagginsa w Beskidach i Tatrach. Jego obszar specjalizacji to teologia, historia, tematyka górska.

Kontakt:
wojciech.teister@gosc.pl
Więcej artykułów Wojciecha Teistera