Nowy numer 17/2024 Archiwum

Trup w kościele

Na sklepieniu malowidło: trup z głową w telewizorze zatopiony pod Arką Noego. Czy czasem telewizja nie utrudnia nam drogi do świętości?

W małej, alpejskiej miejscowości Zermatt – popularnym szwajcarskim kurorcie u stóp Matterhornu – stoi piękny kościółek. Na jego sklepieniu piękne malowidło: scena przedstawiająca historię Noego. Na pierwszy rzut oka klasyczny obraz biblijny. Jednak po krótkiej obserwacji dostrzegam kilka nietypowych szczegółów. W dolnej części malunku, pod powierzchnią wody artysta namalował tych, co Noemu nie uwierzyli i sprawę przegrali. Między innymi człowieka z czaszką w pudle telewizora.

Skrzywieni bezpowrotnie naszym rodzimym systemem oświaty zastanawialiśmy się jakiś czas nad odpowiedzią na fundamentalne dla milionów polskich maturzystów pytanie: Co autor miał na myśli? Niestety, śladów i wskazówek nie udało się odnaleźć, więc pozostały domysły. Ale domysły uprawnione, bo przecież promowane przez naszych krajowych oświatologów i ministerialnych edukatorów.

Trup w kościele   Malowidło na sklepieniu kościoła parafialnego w Zermatt w Szwajcarii Marcin Palka Wnioski – jak się okazało – były dosyć zbieżne, co może sugerować, że trafiliśmy w klucz odpowiedzi. Mniej więcej takie, że przykucie do ekranu powoduje poważne zaburzenia zdrowia, myślenia, a czasem i zbawienia.

Ze zdrowiem sprawa jest prosta. Jeśli długo się będę gapił w szklany ekran, to i oczy osłabną i głowa zaboli. Z resztą też wydaje się nie być wielkiego problemu. Wystarczy włączyć pierwszy lepszy program publicystyczny, w którym w zgodzie z założoną wcześniej tezą Ewangelia jest nieaktualna, księża to złodzieje i idioci, a chrześcijaństwo śmierdzi stęchlizną średniowiecza. Przytaczane opinie nijak mają się do faktów, a Kościół przedstawia się wyłącznie przez pryzmat polityki i doraźnych celów. Innymi słowy, funduje się widzom obraz jeśli nie całkowicie zakłamany, to z pewnością mocno niekompletny i pomijający w ogóle to, co najistotniejsze. No i co najgorsze – taka wizja zostaje później w głowach widzów. Niekiedy pracuje wciąż jak robaczek, który stopniowo drąży, pożerając kolejne zwoje mózgowe. W efekcie może się zdarzyć, że widz, który jest co prawda ochrzczony, ale nie ma doświadczenia żywego Boga, uwierzy w sterty bzdur o Kościele, powtarzanych ze szklanego ekranu przez ludzi, którzy sami wierzą w mit, który głoszą.

Mam nieprzyjemne uczucie, że w tym temacie sprawa jest na dzień dzisiejszy przegrana. Nawet jeśli istnieją pojedyncze programy, w których Kościół widzi się takim jakim jest, nawet jeśli pojawiają się na ekranach pojedyncze osoby, które „mówią jak jest” o Bogu i katolikach, to są to krople w morzu wszechobecnego, ideologicznego papu. Papu, którym codziennie karmione są miliony ludzi, o czym świadczą słupki oglądalności takich programów jak „Kropka nad <<i>>” czy „Tomasz Lis na żywo”.

Były próby stworzenia dobrej telewizji chrześcijańskiej na wysokim poziomie. Projekt o nazwie „Religia.tv” był czymś wyjątkowym w skali polskiej telewizji. Świetne programy dokumentalne i publicystyczne nie tylko pokazywały Kościół jako wspólnotę Boga z ludźmi,  we wszystkich jej wspaniałych barwach, ale też pomagały widzom poznać i zrozumieć teologię i życie codzienne chrześcijan i zwyczajnie się Kościołem zachwycić. Budowały wspólnotę ludzi, zmierzających w stronę Jezusa Chrystusa. Niestety okazało się, że jako wierzący widzowie zmarnowaliśmy tę szansę – ze względu na niska oglądalność „Religia.tv” jest w głębokiej defensywie i działalność kanału jest wygaszana.

Co w tej sytuacji zrobić? Wyrzucić telewizor z hukiem na śmietnik? Niekoniecznie. Wystarczy zadbać, by gadające ze szkła głowy nie były jedynym źródłem wiedzy o Bogu i Kościele. Oglądaj do woli. Ale wcześniej zatroszcz się o osobiste doświadczenie Boga w Kościele. Zbierz się na odwagę i wejdź do jakiejś parafialnej wspólnoty. Spraw, by Kościół nie był rzeczywistością, którą znasz z zewnątrz, tylko powierzchownie. Zacznij oddychać Jego płucami. Zacznij Go smakować. Choć będzie trochę goryczki, to przeważającym smakiem będzie słodycz. Wtedy żaden durny program nie zrobi Ci krzywdy. Po prostu w mig wychwycisz każdą głupotę, którą o Bogu i Kościele wygaduje się na wizji. Może jedynie zasmucisz się, wiedząc jak wiele tracą ci, którzy chcą z Nim walczyć.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wojciech Teister

Redaktor serwisu internetowego gosc.pl

Dziennikarz, teolog. Uwielbia góry w każdej postaci, szczególnie zaś Tatry w zimowej szacie. Interesuje się historią, teologią, literaturą fantastyczną i średniowieczną oraz muzyką filmową. W wolnych chwilach tropi ślady Bilba Bagginsa w Beskidach i Tatrach. Jego obszar specjalizacji to teologia, historia, tematyka górska.

Kontakt:
wojciech.teister@gosc.pl
Więcej artykułów Wojciecha Teistera