Z piórami, wstążkami, kwiatami – mają swój urok i nutkę tajemniczości. Niestety, coraz ich mniej na co dzień na wrocławskich ulicach. Czy kapelusze, te prawdziwe, spod ręki mistrza, przetrwają w świecie McDonaldów, chińskich ubrań i plastiku?
Modystką była i moja babcia, i moja mama. Od dzieciństwa żyłam w świecie kapeluszy i… miałam ich serdecznie dość – wspomina Zofia Zając, przez długie lata prowadząca zakład modniarski przy ul. Pomorskiej we Wrocławiu. – Mama chciała, żebym kontynuowała rodzinną tradycję, zresztą tak naprawdę wiedziałam już sporo o pracy z kapeluszami, której przyglądałam się od małego. Stwierdziłam jednak, że modystką nie będę. Poszłam do jednej szkoły, do drugiej, zaczęłam pracę w Ossolineum, wśród książek. Było to zgodne z moim wykształceniem, ale okazało się zupełnie niezgodne z moim charakterem. Mama miała rację.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.