Stadion nadziei przejdź do galerii

Modlitwa, spokój, radość. Oto krótka i prawdziwa charakterystyka rekolekcji na Stadionie Narodowym.

Sobotni poranek. Pełne słońce, mimo że jeszcze nie ma ósmej. Od Grochowskiej, od Saskiej Kępy, od mostu Poniatowskiego ciągną tłumy. Piechotą, autokarami, prywatnymi samochodami. Nadciąga wielka pielgrzymka ludzi młodych, parafialnych grup, rodzin. Po praskim trotuarze terkocą też wózki. Jadą niemowlaki w głębokich gondolach, jadą 2-latki w spacerówkach. Terkoce też duży wózek z całkiem dużym Michałkiem. Michałkowi głowa przekręca się jakoś sama, rączki pracują, jak chcą. A nóżki to prawie wcale nie pracują, bo nie potrafią. Wózek pcha mama Michałka. Na Stadion Narodowy wiezie całe swoje życie, cały swój skarb i jednocześnie ból: chorego syna, od którego po porodzie odwrócił się nawet ojciec. Wiezie więc Michałka do lepszego Ojca. Po uzdrowienie? Po lepszą przyszłość? Po nadzieję – odpowiadają smutne oczy matki.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska