O Kongresie i wyzwaniach stojących przed opozycją z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim rozmawia Andrzej Grajewski .
Panie Prezesie, rozmawiamy przed Kongresem na Śląsku. Czego Pan oczekuje po tym wydarzeniu?
– Kongres z jednej strony jest częścią partyjnej rutyny, trzeba wybrać nowe władze i my w tym względzie zdecydowaliśmy się na pewne przyspieszenie, być może – ale to będzie decyzja Kongresu – nastąpi skrócenie kadencji władz z czterech do trzech lat, jako trwała reguła. Jednocześnie jest to także wydarzenie wpisujące się w aktualne potrzeby, które odczuwamy jako partia, ale które są istotne także dla kraju. Potrzeba pierwsza odnosi się do Śląska i sprowadza się do wyraźnego powiedzenia, że ten region jest, jak kiedyś, fundamentem polskiej gospodarki. Zgromadzony tu zasób tradycji pracy powinien być wykorzystany, a nie niszczony. Na Śląsku jest także wielki potencjał intelektualny, związany z funkcjonowaniem tam ważnych środowisk akademickich. I to także trzeba wykorzystać lepiej niż dotychczas.
Będzie więc jakaś specjalna „śląska” część Kongresu?
Tak. I nie jest to nic nowego, gdyż już przed 20 laty, jeszcze jako Porozumienie Centrum, moje środowisko polityczne miało jasną ofertę dla Śląska. Chcemy, aby i tym razem wyraźnie wybrzmiała nasza opinia na temat rangi Śląska na mapie Polski, miejscowej tradycji, wiary. Cieszę się, że na zakończenie Kongresu – 30 czerwca zaplanowana jest Msza św. w katowickiej katedrze. To wszystko jest ogromną wartością i chcemy, aby nie była ona niszczona ani dezawuowana, ale umacniała się, i żeby Śląsk był, być może, najważniejszą lokomotywą naszego rozwoju.
Ale PiS-owi dotąd nie szło najlepiej na Śląsku w kolejnych wyborach.
Różnie to wyglądało. W 2005 r. praktycznie mieliśmy ten sam wynik, co Platforma. Ale to nie jest zagadnienie, o którym chciałbym rozmawiać z perspektywy partyjnej. Dla nas Śląsk jest ważny z perspektywy całego kraju i jego potrzeb. Szukamy zasobów, które pozwolą Polsce na dalszy rozwój, aby pod względem poziomu PKB osiągnąć poziom podobny do niemieckiego – taki jest nasz cel w wymiarze ekonomicznym. Poza tym my mamy jeszcze jeden istotny cel – to jest utrwalanie wspólnoty narodu polskiego, jego siły i wartości. Jest to również związane z oceną wartości religii w życiu wspólnoty narodowej. Nie jest przypadkiem, że już w 1991 r. mówiłem tutaj, że Kościół w Polsce jest depozytariuszem jedynego powszechnie znanego systemu wartości. Nawet więc gdyby ktoś był niewierzący, ale uważał się za polskiego patriotę, nie może Kościoła atakować, lecz powinien go bronić. I my, nie będąc partią konfesyjną, bardzo mocno to podkreślamy.
Ale jest też śląska specyfika, z którą miał Pan problem. Niektóre Pana wypowiedzi na temat Śląska były różnie interpretowane.
Na skutek manipulacji, gdyż moim słowom przypisywano inne znaczenie, aniżeli w rzeczywistości miały. Moje stanowisko w tej kwestii jest niezmienne i sprowadza się do stwierdzenia, że śląskość jest odmianą polskości, bardzo cenną, którą powinniśmy podtrzymywać. Bogactwo Polski polega m.in. na tym, że nasza kultura jest bogata i odmienna w różnych przejawach i wydaniach. Nie ma także żadnych powodów, aby ją na siłę ujednolicać. Kto zna Polskę – a ja rzeczywiście ją znam, gdyż od 20 lat nieprzerwanie jeżdżę po kraju, spotykając się z ludźmi – ten wie, jak te regionalne różnice są znaczne. Ale ja je przyjmuję jako bogactwo, a nie jako problem.
Jak rozumiem, popiera Pan ideę budowy pomnika Wojciecha Korfantego w Warszawie, wysuniętą niedawno przez prezydenta Komorowskiego?
Oczywiście, że popieram. Jego pomnik powinien w Warszawie powstać, gdyż był to polityk, który się bardzo się przysłużył Polsce i Śląskowi.
Mamy tu jednak środowiska, które rozwadniają polską tożsamość Śląska, zarówno w wymiarze historycznym, jak i współczesnym.
Z tym się nie zgadzam. Nie mam wątpliwości, że w powstaniach śląskich walczono o polski Śląsk i że nie była to wojna domowa, jak to niektórzy dzisiaj próbują interpretować. Nie można więc przeciwstawiać śląskości polskości, a na wielu cechach tego regionu, na przykład etosie pracy, trzeba się po prostu wzorować.
Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”
Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.
Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się