Historie osób bezdomnych publikuje na swoim blogu Fundacja Kapucyńska.
Zygmunt bez dachu nad głową żyje już 7 lat. Schludnie ubrany. Znak rozpoznawczy – bandanka przewiązana wokół głowy. Przez pełne ciepła i życzliwości spojrzenie przebija cień smutku. – Nie mam do kogo wracać – z trudem wyznaje. Skończył doradztwo podatkowe, wiele podróżował i rozwijał swoje pasje. Dzięki wędkowaniu zwiedził Teneryfę, Szwecję i okolice koła podbiegunowego. Godzinami może opowiadać o starożytnej Grecji, pasjonują go muzyka klasyczna, kosmologia, poezja, teatr oraz szachy.
Wraz ze śmiercią żony wszystko się skończyło. – Nie mogłem się pozbierać. Przez pierwsze cztery lata nie utrzymywałem z nikim kontaktu. Miałem depresję. Pomieszkiwałem w samochodzie, później przeniosłem się do przyczepy kempingowej, a ostatecznie wylądowałem w piwnicy – mówi Zygmunt. Pomału zaczyna wracać do życia... – Siostry Misjonarki Miłości zaprosiły minie na rekolekcje dla bezdomnych do Ojcówka. Od tamtej pory zmieniła się moja relacja z Bogiem. Jezus jest jednym z moich idoli. Nie przychodziło mi to łatwo, ale zacząłem także wychodzić do ludzi – wyjaśnia bezdomny. Regularnie korzysta także z pomocy, jaką oferuje Fundacja Kapucyńska. Czy chce mieć dom? – Dom jest tam, gdzie jest do kogo wracać, a ja już nie mam takiej osoby... – kwituje z rozbrajającą szczerością. 65-letni Zygmunt to pierwszy bohater cyklu „Historia bezdomnego” publikowanych na blogu przez Fundację Kapucyńską. Kolejne można będzie przeczytać na stronie www.fundacja-kapucynska.org. Lekcja pokory Anna Niepiekło, Fundacja Kapucyńska – Żeby mądrze pomóc bezdomnemu, trzeba poznać jego historię, potrzeby i zranienia. Dlatego też daliśmy naszym podopiecznym możliwość podzielenia się z nami swoim życiem, na tyle, na ile chcą o nim opowiedzieć. Dla wielu osób to wciąż bardzo bolesne wspomnienia. Ich historie to także lekcja pokory dla nas wszystkich. Nigdy nie wiadomo, czy wydarzenia, które na nas przyjdą, nie okażą się, tak jak w przypadku bezdomnych, ciężarem nie do udźwignięcia.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się