Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Poszły na całość

Nowe błogosławione. W Roku Wiary zostaną wyniesione na ołtarze – podwójna uroczystość już za kilka miesięcy odbędzie się w Krakowie.

Matki Zofia Czeska i Małgorzata Łucja Szewczyk żyły w trudnych czasach: pierwsza – w XVI i XVII w., gdy Polskę pustoszyły nieustanne wojny, druga – w XIX w. (zmarła na początku XX w.), gdy Polska znajdowała się pod zaborami. Obie założyły zgromadzenia zakonne niosące pomoc potrzebującym, a siły potrzebne do pracy i walki z przeciwnościami losu czerpały, adorując Najświętszy Sakrament. Dla swoich współsióstr – prezentek i serafitek – żyjących w XXI w. wciąż są przewodniczkami na krętych drogach wiary.

Najważniejsza jest Komunia

Zofia Czeska była prekursorką – założyła pierwsze nieklauzurowe żeńskie zgromadzenie zakonne i pierwszą szkołę dla dziewcząt. Wiedziała, że mądra pomoc to nie tylko kromka chleba... – W czasach wojen i epidemii wysoka śmiertelność ludzi pociągała za sobą ogromną liczbę osieroconych dzieci. Smutną przyszłość miały przed sobą zwłaszcza biedne i niemające krewnych dziewczęta. Nie mogły się kształcić (mogli na to liczyć tylko chłopcy), więc pozostawione na pastwę losu skazane były albo na żebranie, albo na staczanie się na margines społeczeństwa. Zofia Czeska nie umiała na to spokojnie patrzeć – opowiada s. Renata Gąsior ze zgromadzenia sióstr prezentek, postulatorka procesu beatyfikacyjnego sługi Bożej. Urodziła się ona w 1584 r. Była trzecim z dziewięciorga dzieci Katarzyny i Mateusza Maciejowskich, średniozamożnej i bardzo religijnej małopolskiej szlachty. Gdy miała 16 lat, wydano ją za mąż za Jana Czeskiego, dziedzica miejscowości Czechy, leżącej nieopodal podkrakowskich Słomnik. Sześć lat później została bezdzietną wdową. Choć mogła ponownie wyjść za mąż, postanowiła poświęcić się Bogu. Po ojcu odziedziczyła część pomieszczeń w dwóch krakowskich kamienicach przy ul. Szpitalnej 18 (dziś mieści się tam dom macierzysty sióstr prezentek oraz internat dla dziewcząt). Kolejne odkupiła od rodzeństwa, wyremontowała je i stworzyła w nich instytut wychowawczy, czyli Dom Panieński Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny, nazywany także Domem Sierocym. W instytucie dziewczęta, które trafiały tu z różnych stron Polski, miały zapewnioną opiekę, kształcenie i przygotowanie do dorosłego życia, czyli naukę gotowania, sprzątania i innych kobiecych zajęć. Gdy kończyły 15 lat, zgodnie z ówczesnym zwyczajem, były wydawane za mąż lub – jeśli czuły w sobie powołanie – oddawane do klasztoru. Jeśli chciały pracować, mogły iść na służbę do zamożnego domu. – Matka Czeska głęboko wierzyła, że miłość, jakiej potrzebują osierocone dzieci, daje tylko Chrystus Eucharystyczny. Zależało jej więc, aby przy instytucie była kaplica z Najświętszym Sakramentem, by dziewczęta i pracujące w nim siostry codziennie uczestniczyły we Mszy św. i raz w tygodniu przyjmowały Komunię św. W tamtych czasach to nie było tak oczywiste jak dziś. Bardzo chciała też, by instytut formalnie stał się zgromadzeniem zakonnym – tłumaczy s. Renata.

Matka Teresa XVII wieku

Pierwsze czynne (nieklauzurowe) żeńskie zgromadzenie zakonne Panien Ofiarowania NMP (nazywanych powszechnie prezentkami) zostało jednak zatwierdzone dopiero 10 lat po jej śmierci, w 1660 roku. 27 czerwca 2011 r. papież Benedykt XVI wydał zgodę na ogłoszenie dekretu uznającego heroiczność cnót sługi Bożej Zofii Czeskiej. 20 grudnia 2012 r. Ojciec Święty podpisał dekret zatwierdzający cud za jej wstawiennictwem. Dotyczy on uzdrowienia małego chłopca z bardzo ciężkiego zapalenia mózgu. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie, jego stan był krytyczny. Wydawało się, że niebawem umrze. – Cały czas trwała jednak modlitwa za wstawiennictwem matki Zofii. Wielkie było zdziwienie lekarzy i mamy dziecka, gdy nagle, w nocy, stan chłopca zaczął się poprawiać. W niewytłumaczalny – z medycznego punktu widzenia – sposób choroba nie tylko ustąpiła, ale też nie zostawiła żadnych śladów. Dziś ten chłopiec jest już młodym mężczyzną i zupełnie zdrowy – mówi s. Renata i dodaje, że tym, co najbardziej ujmuje ją w założycielce zgromadzenia, jest jej głęboka i żywa wiara. – Piękna była jej miłość Boga, którą przelewała na każdego człowieka. Z tej miłości wynikało wszystko, co robiła dla innych. Kapłani często mówią nam, że trzeba promować tę polską, krakowską Matkę Teresę XVII w., bo jest wielką, lecz mało znaną postacią Kościoła. Niestety, w tamtych czasach nie było elektronicznych mediów, które w blasku fleszy informowałyby cały świat o jej dziełach – śmieje się postulatorka procesu beatyfikacyjnego. Współczesne prezentki kontynuują dzieło Zofii Czeskiej, prowadząc w Krakowie (przy ul. św. Jana 7) oraz w Rzeszowie znane z wysokiego poziomu nauczania i wychowania licea i gimnazja. Pracują także w domach dziecka i przedszkolach.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy