– Po przyjeździe do Krakowa na studia szukałam najlepszego miejsca do zamieszkania. Akademik szybko odpadł w moim rankingu, wynajmowane mieszkanie też. Bursa była bezkonkurencyjna – przekonuje Ewa.
Usióstr sercanek mieszka już trzeci rok. – Przyszłam z koleżanką, ale ona z mieszkania w bursie zrezygnowała. Ja zostałam i nie żałuję! – zapewnia. Na początku trochę bała się regulaminu, który musiała podpisać, jednak rzeczywistość okazała się bardzo przyjazna. – W wynajmowanym mieszkaniu, choć pozornie jest się niezależnym, ustalone (przez siebie) zasady można potem naginać, w zależności od potrzeb. Tu wiem, że choć siostry troszczą się o nas, są sprawy, o które muszę, a nie mogę, jeśli chcę, sama zadbać, i obowiązki do wykonania – podkreśla Ewa.
– Takie zasady uczą dobrej organizacji życia i samodzielności. Np. posiłki zawsze przygotowujemy same. Zdarzyło mi się usłyszeć od kolegów z roku, że powinnam się już wyprowadzić od sióstr, bo „to nienormalne, żebym mając tyle lat, mieszkała pod takim nadzorem”. Ale dla mnie właśnie tu jest normalność, gdzie jest dom, i wiem, że kogoś obchodzi mój los. Do sióstr zawsze można przyjść na herbatę i porozmawiać – dodaje Monika. – Nie tylko pomagają rozwiązać życiowe problemy, ale także te duchowe. Podobnie jak księża, którzy przychodzą tu odprawiać Msze św. Bo w bursie jest kaplica z Najświętszym Sakramentem. Dla mnie to rzecz bezcenna – zauważa Amelia.
Nie tylko nauka
Mieszkanki bursy bardzo cenią też ciszę i spokój potrzebne do nauki. – Za częstymi imprezami, jakich wiele w akademiku, nie przepadamy. Wolimy kameralne spotkania z przyjaciółmi. A jeśli czasem naprawdę chcemy się wyszaleć, idziemy na dyskotekę. Bo mieszkając u sióstr, na dyskoteki chodzić można – mówią Patrycja i Magda. – Czasem nawet zachęcamy dziewczyny, które tylko się uczą, żeby gdzieś poszły i rozerwały się: do kina, teatru, duszpasterstwa akademickiego czy właśnie na dyskotekę. Chcemy jednak, by nasze studentki przestrzegały kilku zasad – mówi s. Aleksandra Nosalska ze Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego, pomysłodawczyni akcji www.123456serc.pl (chodzi o 123.456 darczyńców, którzy wpłacą po 35 zł). Nauki zaniedbywać nie wolno i wszystkim mieszkankom bursy na dobrych ocenach zależy. Trzeba też sprzątać pokój (a podczas dyżurów także inne pomieszczenia) czy przygotowywać sobie posiłki. Zgodnie z regulaminem, bursa otwierana jest o godz. 6 rano. Wieczorem drzwi zamykają się o 22. O tej porze wszystkie dziewczyny powinny więc znaleźć się w pokojach. – Jeśli jednak któraś wie, że np. z kina wyjdzie później i noc spędzi u koleżanki albo chce iść na imprezę i wrócić dopiero rano, wystarczy, aby wychodząc, zdjęła ze specjalnej tablicy swój znaczek. Jesteśmy o nią spokojne i zamykamy na noc dom. Z kolei jeśli któraś potrzebuje (z uzasadnionego powodu) wrócić w nocy, indywidualnie uzgadnia sprawę z siostrą dyrektor i może takie pozwolenie otrzymać. Wtedy albo na nią poczekamy, albo umawiamy się, że zadzwoni i poprosi o otwarcie bursy – podkreśla s. Aleksandra. Bursa, która jest dla studentek drugim domem, od 1,5 roku przechodzi generalny remont.
Piwnice czekają
Najważniejszą inwestycją, jaką udało się wykonać dzięki wpłatom z akcji 123456serc.pl, jest zabezpieczenie przeciekającego i powodującego zagrzybienie całej ściany tarasu, którego powierzchnia wynosi aż 82,5 mkw. Zdemontowane zostały stare blacharskie obróbki, wyburzono ściany kolanowe, skuto posadzki. Zniknęły przestarzałe izolacje i rozpoczęły się prace szalunkowe, żelbetowe i zbrojarskie. Potem przyszedł czas na deskowanie, foliowanie, papowanie, montaż okien dachowych i krycie dachu papą. W takim stanie góra budynku może przetrwać nawet dwa lata i niestraszne są już siostrom zima lub ulewy. Choć te ostatnie mogą dać się we znaki, jeśli w budynku, który ma już kilkadziesiąt lat, wkrótce nie rozpocznie się remont w piwnicach. Ten czteropiętrowy gmach powstał w latach 60. XX w., gdy ówczesne władze odebrały siostrom część działki i wybudowały na niej biurowiec. Na początku lat 90. sercanki własność odzyskały (albo raczej odkupiły, bo dostały prawo pierwokupu gmachu) i w budynku urządziły bursę. – Trzeba wykonać kosztorys według istniejącego projektu remontu piwnic i zacząć prace: wymienić instalację elektryczną, wodno-kanalizacyjną, przeciwpożarową. Zależy nam też na zrobieniu kuchni na miarę XXI w., by prowadzić dla dziewczyn warsztaty kulinarne. Gdy opuszczą bursę i założą rodziny, właśnie w kuchni będzie tlić się ognisko ich domowego życia – mówi s. Aleksandra. – Wszystkim szczodrym sercom za dotychczasowe wpłaty (ponad 150 tys. zł) dziękujemy. Szukamy jeszcze 117.834 osób, które na remont bursy wpłacą po 35 zł – dodaje. W planach sióstr jest też specjalne podziękowanie – koncert w ogrodzie sercanek z okazji Dnia Matki, podczas którego wystąpią znani i lubiani artyści. Zlicytowana zostanie wtedy m.in. koszulka z olimpiady w Londynie podpisana przez siostry Radwańskie. By plany się powiodły, potrzebni są sponsorzy. S. Aleksandra czeka na kontakt...
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się