Nowy numer 17/2024 Archiwum

Róża

Trzymała zwisające nóżki dziecka. Małe, śliskie. Główka córeczki tkwiła w środku. Dziecko nie żyło drugi dzień. – Klęczałam tak przez godzinę na podłodze. Nikt mi nie pomógł. To największa samotność, jaką przeżyłam – opowiada Ola. Po pogrzebie Różyczki przeczytała: „Bóg Cię… no wiesz…”. I zakochała się.

Do naszej redakcji, właściwie do ks. Tomasza Jaklewicza, przyszedł list. „Przesyłam list i dziękuję za rekolekcje. Ola”. W załączniku historia. Byliśmy wstrząśnięci. Poprosiliśmy o zgodę na przedruk. Chciałam też spotkać się z panią Olą. Teraz to ja dziękuję jej za rekolekcje. Młoda, śliczna mama urodziła martwe dziecko. To było poronienie, bo w 16. tygodniu. Takich historii są tysiące. Ale ta, miejscami drastyczna, to nie tylko świadectwo cierpienia fizycznego, opowieść o samotności i zdehumanizowanej szpitalnej rzeczywistości. To dowód na to, że Pan Bóg patrzy czule na człowieka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy