Szopki krakowskie. Zaczęło się w grudniu 1937 r. Pod pomnik Mickiewicza na Rynku Głównym przyniesiono wtedy 86 misternych budowli.
Organizatorem Konkursu Szopek Krakowskich jest od 1946 r. Muzeum Historyczne Miasta Krakowa. W tym roku zorganizowano go po raz 70. To nieodłączna już część tradycji miasta.
Radwańska w szopce
Pod pomnikiem Mickiewicza można było oglądać aż 163 szopki: duże, średnie, małe, miniaturowe. Takie, które wykonali dorośli, i takie, które skonstruowały dzieci. Wśród wykonawców były szopkarskie single i całe rodziny, gdzie tradycja budowy szopek przechodzi z pokolenia na pokolenie.
Kard. Franciszek Macharski, kibicujący od lat konkursowi i obserwujący w 1937 r. jako 10-latek pierwszą ekspozycję szopek na Rynku, uważa ten liczny udział rodzin w zmaganiach konkursowych za „wyraz wielkiego przywiązania do tradycji, sztuki i religii”. W każdy pierwszy czwartek grudnia błyszczą więc w zimowym słońcu misternie wykonane fantastyczne wieże, kopuły, zamkowe mury. Warunek konkursowy jest jeden – budowla szopki musi zawierać elementy architektury starego Krakowa: kościoła Mariackiego, Wawelu. – Motywy krakowskie są w nich stałe. Zmieniają się tylko czasem figurki nawiązujące do wydarzeń współczesnych. W tym roku np. pojawiła się figurka naszej krakowskiej tenisistki Agnieszki Radwańskiej – mówi Michał Niezabitowski, dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. Najmniejsza z tegorocznych szopek miała 5 cm, największa – 150 cm wysokości. W historii konkursów zdarzały się jednak szopki 3-, a nawet 5-metrowe. Były również i... kilkumilimetrowe. 8-milimetrowa szopka Macieja Moszewa miała nawet elementy ruchome!
Rekordzista Moszew
Tym razem ten krakowski architekt zrobił szopkę o wysokości 62 cm. – Zaludnia ją tłum 56 postaci. Są: Święta Rodzina, strażak z wieży mariackiej, anioły, halabardnicy. Pracowałem nad nią 1500 godzin – mówi szopkarz. Jurorzy docenili misterność tego dzieła, przyznając mu I nagrodę w kategorii szopek małych. Urodzony w 1940 r. M. Moszew ma najdłuższy staż konkursowy. Zaczął w 1961 r. Robił szopki dla wszystkich kategorii konkursowych: duże, średnie, małe i miniaturowe. Pierwsze nagrody zdobywał kilkadziesiąt razy. Jego wielkim osiągnięciem była ruchoma szopka wykonana w 1990 r. przy pomocy dwóch innych szopkarzy na prezentację w stolicy Francji. Miała 3 m wysokości i 15 m szerokości. Było w niej 140 lalek w kostiumach Elżbiety Setkowicz, które poruszały się, odgrywając 11-minutowy spektakl przedstawiający krakowskie tradycje. Podkład słowno-muzyczny nagrała do słów Agnieszki Osieckiej i muzyki Zygmunta Koniecznego Anna Szałapak, pieśniarka kabaretu Piwnica pod Baranami, a zarazem etnograf, kustosz MHMK i wielka znawczyni szopek krakowskich. – Postaram się dotrwać do kolejnego jubileuszu, gdy konkurs będzie organizowany po raz setny. Będę miał wówczas zaledwie 102 lata – deklarował żartobliwie M. Moszew w trakcie wręczania nagród jubileuszowego konkursu szopek w Międzynarodowym Centrum Kultury.
Barwne niczym gorset
Szopki istnieją od kilkuset lat. Te krakowskie szczyt powodzenia osiągnęły w drugiej połowie XIX w. Krakowscy murarze zimą nie mieli pracy, wykonywali więc na sprzedaż niewielkie szopki, których architektura nawiązywała do budowli Starego Miasta. Z większymi szopkami chodzili po najbliższej okolicy, dając jasełkowe przedstawienia. Na Krowodrzy znana była z tego rodzina Ezenekierów, rozsławiona przez Stanisława i Karola. Na Zwierzyńcu zaś z czasem prym zaczęli wieść Malikowie. Robią swoje szopki do dziś. Od początku uczestniczą też w konkursie. Zdobyli w nim liczne nagrody. – Szopki na konkurs robili, oprócz mnie, m.in. dziadek Walenty, ojciec Włodzimierz, brat Jan wraz z bratową Anną oraz ich 6 córek: Weronika, Cecylia, Justyna, Rozalia, Teresa i Julia – wylicza Stanisław Malik, biorący udział w konkursie od 1978 r. W tym roku startował wraz ze swoim synem Andrzejem. Nie zabrakło także bratowej Anny i jej córki Rozalii. Anna Malikowa wykonała figurki do szopki córki. Nawiązują do jubileuszu 70-lecia krakowskiego konkursu szopkarskiego. – Są tu i „Biały anioł” z Piwnicy pod Baranami, czyli kustosz Anna Szałapak, i znany etnograf Roman Reinfuss, i dyrektorzy Muzeum Historycznego – Jerzy Dobrzycki (pomysłodawca konkursu) oraz Michał Niezabitowski, i wreszcie Walenty Malik, dziadek mojego męża, będący zapalonym szopkarzem – opowiada A. Malikowa. Materiały, z których buduje się szopki, są od lat takie same: drewno, tektura, błyszczący, wielokolorowy staniol. Jak powiadają szopkarze, ich dzieła muszą być wielobarwne, niczym gorset Krakowianki. Robota wymaga wielkiej cierpliwości. Maciej Moszew, pracując kiedyś nad wyzłoceniem kopuły jednej ze swoich szopek, musiał nakleić 6 tysięcy malutkich kwadracików ze złocistego staniolu! Ale łuski na kopule wyglądały dokładnie tak, jak te na kaplicy Zygmuntowskiej na Wawelu. Stanisław Malik swoje szopki klei z kolei na kuchennym stole.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się