Nowy numer 13/2024 Archiwum

Kliknąć w papirus

Na wyjazdach posługuję się internetowym brewiarzem z telefonu. Apostołowie też by dziś papirusu nie używali.

Dowiedziałem się od Ani, młodszej koleżanki redakcyjnej, że studenci co nieco dziwili się, że ksiądz Horak w czasie wspólnej modlitwy w seminaryjnym kościele klikał w telefon. Ani moi ministranci, ani parafianie nie dziwią się. Przywykli, że proboszczowi telefon służy nie tylko do telefonowania. „Proszę księdza, chcieliśmy ustalić datę ślubu”. Do internetowego grafika patrzyliście? Nie? – No i wyjmuję z kieszeni telefon, otwieram stronę z harmonogramem ślubów i chrztów, bądź ogłoszenia na bieżący tydzień. Do ogłoszeń dodane aktualne kazanie. Niegdyś brałem na ambonę papierowy wydruk – cenię dokładnie przygotowany tekst, dlatego nie lubię improwizowanych kazań. Od jakiegoś czasu, gdy wyświetlacze stały się wyśmienite, na ambonie zamiast kartki leży telefon. Literki zdecydowanie czytelniejsze niż na papierze. Jak ja się cieszyłem, gdy papież bł. Jan Paweł na spotkaniu z oazą w Nowym Targu rozdał ileś tysięcy egzemplarzy Pisma Świętego w formacie kieszonkowym (no, może „plecakowym”). Mogłem mieć Biblię ze sobą wszędzie. Od dłuższego czasu mam inaczej. Dobrze się domyślasz. Biblia jest w internecie, a zatem i w telefonie. Jest także brewiarz. Zawsze na bieżąco. Gdziekolwiek bym był, nawet w środku lasu. Owszem, bardziej cenię sobie książkowy, papierowy modlitewnik. Kilka lat temu to nawet sprawiłem sobie nowy komplet, na cienkim papierze, w eleganckiej oprawie; od dziecka cenię wytworność książek. To po mamie, polonistce i bibliotekarce. Te grube, na kiepskim papierze i z jeszcze gorszą okładką brewiarze w ogóle nie powinny były istnieć. Odpychały od siebie i zniechęcały do modlitwy. Ale wiem, że takie czasy „wtedy” w Polsce były. A zatem – mam papierowy, elegancki, od jakiegoś czasu dobrze „namodlony” brewiarz. Nie wożę go ze sobą. Z wyjątkiem rekolekcji. Na wyjazdach posługuję się internetowym brewiarzem z telefonu. I właśnie ten e-brewiarz otwierałem w seminaryjnym kościele. Może ktoś oglądał na mojej parafialnej stronie zdjęcia z ministranckich wakacji. Msza w naszym ośrodku, zaimprowizowany ołtarz pod wiatą. Na stole laptop. Już się, Czytelniku, nie dziwisz. Jasne – internetowe czytania biblijne, psalm, modlitwy dnia i pozostałe teksty liturgii Mszy świętej. Nie, na ołtarzu w kościele to bym laptopa mimo wszystko nie postawił. Księga to jest księga – nawet symbolicznie, jako materializacja modlitwy wielu pokoleń chrześcijan. Ale w sytuacjach szczególnych i wyjątkowych – nie widzę problemu. Apostołowie też by dziś papirusu nie używali. Inne czasy. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej