Nie wyobrażamy sobie bez nich życia, mimo że ich historia jest bardzo krótka. W Polsce mamy je od około dwóch dekad, choć na początku niewielu mogło sobie na nie pozwolić.
Pierwszy telefon komórkowy został skonstruowany prawie 40 lat temu. Jego koncepcja zrodziła się w głowie Martina Coopera, ówczesnego dyrektora pionu odpowiedzialnego za badania i rozwój w firmie Motorola. Dokładnie 3 kwietnia 1973 roku Motorola zaprezentowała w Nowym Jorku pierwszy przenośny telefon o nazwie DynaTAC. Ważył prawie dwa kilogramy, bateria wystarczała na 35 minut ciągłego połączenia albo na około 8 godzin czuwania. Po latach Cooper przyznał, że przy projektowaniu telefonu inspirował się komunikatorem kapitana Kirka z wciąż popularnej serii „Star Trek”.
Telefon zwany butem
Dzisiaj być może w co trzecim garażu zapalonego majsterkowicza znajdą się elementy potrzebne do skonstruowania prymitywnego telefonu komórkowego. Jednak 40 lat temu wszystko trzeba było zaczynać od zera, tworzyć standardy i wzory. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, można dojść do wniosku, że właśnie Motorola musiała wynaleźć komórki. Nikt inny w tamtych czasach nie mógłby tego dokonać. A wszystko dlatego, że Motorola była światowym liderem w budowie urządzeń do komunikacji radiowej, poprzedzających telefony komórkowe.
Telefon DynaTAC z racji swojego dziwacznego kształtu był przez swoich projektantów żartobliwie nazywany „butem”. Jednak nie sam wygląd urządzenia, a wytworzenie tak małych podzespołów stanowiło prawdziwe wyzwanie. Poszczególne rozwiązania i urządzenie jako całość natychmiast opatentowano pod nazwą „radio telephone system”. To był rok 1975, ale dopiero 8 lat później, a dokładnie 21 sierpnia 1983 roku, Federalny Urząd Łączności USA (FCC) dopuścił model DynaTAC 8000X na rynek. Początek historii telefonii komórkowej w zasadzie powinno się liczyć właśnie od tej daty. Co ciekawe, z początkiem ery telefonów komórkowych wcale nie kojarzy się firma Motorola ani nawet jej pionierski model, tylko fińska firma Nokia i jej telefon Nokia Mobira Cityman.
Podobno był używany przez Michaiła Gorbaczowa. Telefon ten ważył „zaledwie” 800 g (co jak na tamte czasy było rewelacją), a jego cena wynosiłaby dzisiaj około 4500 euro. W ówczesnej Polsce (przełom 1987 i 1988 roku) telefon kosztował około 41 mln złotych, czyli prawie tyle co nowy Fiat 126p i więcej niż zarabiał statystyczny Polak przez cały rok. Baterie wytrzymywały około 50 minut ciągłej rozmowy. W trybie czuwania telefon mógł przetrwać aż 14 godzin. Istna rewelacja! Nie trzeba było go ładować w ciągu dnia pracy. Poprzednie telefony nie mogły poszczycić się takim wynikiem.
Mały telefon, wielki sukces…
…tak brzmiało hasło reklamowe firmy Centertel, która w Polsce zagościła z początkiem lat 90. ub. wieku. Telefon komórkowy stał się synonimem sukcesu, był urządzeniem prawdziwie luksusowym. Średnia pensja krajowa wystarczała wówczas na 627 minut rozmowy. Przeliczając te ceny na dzisiejsze warunki, najtańszy abonament kosztowałby ponad 1000 złotych miesięcznie, a minuta połączenia to koszt przynajmniej kilku złotych, a nie jak dzisiaj kilku groszy. Pierwsi właściciele telefonów komórkowych musieli się liczyć nie tylko z wysokimi kosztami zakupu aparatu, drogim abonamentem i wręcz kosmiczną ceną za minutę połączenia. Początkowo trzeba było płacić też za rozmowy odbierane, tak jak ma to dzisiaj miejsce w taryfie roamingowej (czyli wtedy, gdy odbiera się połączenie za granicą). W kolejnych latach starano się rozwiązać problem dużych kosztów połączeń głosowych, wprowadzając krótkie wiadomości tekstowe (z j. angielskiego – SMS – Short Message Service).
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się