Ksiądz w pancerzu lamelkowym

– Trudno być wikarym w parafii i jednocześnie średniowiecznym wojem – mówi ks. Wojciech Kmak.


mil

|

07.06.2012 00:00 Gość Łowicki 23/2012

dodane 07.06.2012 00:00
1

Na walkę trzeba zabrać namiot, ale nie taki supernowoczesny, tylko superprymitywny, najlepiej płachtę do rozwieszenia na czterech kijach. Trzeba też pomyśleć o jedzeniu. Średniowieczny wojak na pewno nie będzie się żywił zupkami chińskimi, hermetycznie pakowanymi rogalikami, czekoladą czy fasolką po bretońsku ze słoika. Raczej zaopatrzy się w suszone mięso, kiszoną kapustę, jaja, chleb. Konieczny garnek na ogień, butla z gazem odpada. Kto ma ochotę, zabierze miód pitny, ale z taką dawką procentów, jaka była możliwa do osiągnięcia w średniowieczu.
Odrębną kwestią jest ubranie. Na walkę z natrętnymi plemionami nikt nie ubierze się w T-shirt, bermudy albo pulowerek w serek. Trzeba spakować do worka lniane koszule, portki, skórę z barana zamiast piżamy. Najważniejsza jednak jest zbroja. Żeby nie dostać po głowie obuchem, trzeba zabrać hełm. Żeby nie dostać szablą między żebra, trzeba zabrać kolczugę albo pancerz lamelkowy. Trzeba też się czymś bronić, najlepiej dzidą, szablą i buławą.


Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

mil

Zapisane na później

Pobieranie listy