Świadectwo i nadzieja

Pojechałem na czeską stronę. Z ks. Františkem poszliśmy do restauracji na obiad. W górach wczesna wiosna. Rozmawiamy. Nie o wiośnie. O naszych parafiach, szerzej – o naszych środowiskach wiary. Jakże różnych, choć odległych o kilka kilometrów.

On ma parafian – chrześcijan kilka procent w stosunku do liczby mieszkańców. U mnie za takowych uważają się wszyscy. I powinienem ich deklaracje przyjmować za dobrą monetę. Miewam z tym wewnętrzne trudności, bo niektórzy nie tylko postępują wbrew Ewangelii i regułom Dekalogu, ale i potrafią publicznie kpić z wiary, Kościoła, religijnego obyczaju. W środowisku niewielkiej parafii niczego ukryć się nie da. Zamilkliśmy na dłuższą chwilę, co jest przecie konieczne przy obiedzie. Pierwszy przemówił František. „Bo u was wystarczy wierzyć, u nas trzeba być świadkiem Jezusa”. I dorzucił całym zdaniem, po grecku, słowa Jezusa: „I będziecie mi świadkami”. Ostatnie słowo powtórzył z naciskiem: „mar-ty-res!”. Zamilkliśmy.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Tomasz Horak