Nowy numer 17/2024 Archiwum

Za mali na spowiedź?

Moi niemieccy rówieśnicy nie poszli do pierwszej spowiedzi przed Pierwszą Komunią. Katecheta tłumaczył, że dzieci jeszcze nie potrafią rozróżniać dobra od zła.

„Tygodnik Powszechny” stara się przekonać swoich czytelników, że lepiej by było, gdyby odwrócić kolejność: najpierw udzielać Pierwszą Komunię św., dopiero później dopuszczać dzieci do pierwszej spowiedzi.

Właściwie to miałem dwie Pierwsze Komunie – jej (ich) kolejna rocznica przypadała wczoraj. Będąc w wieku komunijnym mieszkałem w Monachium. Z rodziną z reguły chodziliśmy do kościoła parafialnego, w którym ku naszemu zdziwieniu niemiecki proboszcz powiesił obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Od czasu do czasu uczestniczyliśmy we Mszy św. po polsku w innych świątyniach. Nie wiem, kto podjął decyzję, bym do sakramentu Eucharystii przystąpił zarówno z moimi niemieckimi koleżankami i kolegami z klasy w kościele parafialnym, jak i razem z Polakami. W każdym razie – tak właśnie się stało.

Przed przyjęciem pierwszej Komunii odbyły się oczywiście przygotowania do niej. Na katechezie w szkole o tym sakramencie mówiliśmy niewiele. Przygotowania odbywały się w mniejszych grupkach, prowadzili je wybrani rodzice. Spotykaliśmy się po lekcjach, w domu koleżanki. To były fajne zajęcia. Pamiętam, że mówiono nam, że mamy być dobrzy i się dzielić. Wspólnie piekliśmy chlebki, które zanieśliśmy później do domów. Pamiętam też drabinkę linową w ogródku, wspinanie na którą sprawiało mi ogromną trudność. Sami rozumiecie – nie jest łatwo utrzymać równowagę, gdy postawienie nóg na linowy szczebelek skutkuje załamaniem się drabinki do przodu, w wyniku czego zawisa się poziomo w powietrzu.

W weekendy i czasem wieczorami jeździłem na katechezy do Polskiej Misji Katolickiej. Tam siedzieliśmy w ławkach i uczyliśmy się z księdzem Dekalogu, Siedmiu Grzechów Głównych, Pięciu Przykazań Kościelnych. Nie wkuwając (na to był czas w domu, choć „egzamin” nie był szczególnie trudny), ale rozmawiając o nich. Po kolei przerabialiśmy wszystkie przykazania, dopytywaliśmy, co znaczy „mówić fałszywe świadectwo”, albo „cudzołożyć”.

Moi niemieccy rówieśnicy nie poszli do pierwszej spowiedzi. Katecheta tłumaczył rodzicom, że w tym wieku dzieci jeszcze nie potrafią rozróżniać dobra od zła. Moja pierwsza spowiedź odbyła się w kościele pw. św. Józefa w Monachium. Nikt nie pomagał mi w rachunku sumienia, który po wcześniejszej instrukcji przeprowadziłem samodzielnie. Dobrze wiedziałem, co w moim działaniu było dobre, a co złe, a nawet to, jakie grzechy były szczególnie żenujące.

A następnego dnia, o godz. 8 przyjąłem Pierwszą Komunię w niemieckiej parafii – w albie i z własnoręcznie wyklejoną świecą w rękach. Kilka godzin później – razem z polskimi koleżankami i kolegami, w garniturku. Nie pamiętam dobrze tego wydarzenia, chyba mocno je przeżyłem. Na pewno wiedziałem, że przyjmuję do serca Pana Jezusa, ale trudno mi dziś powiedzieć, czy rozumiałem w sensie teologicznym transsubstancjację.

Gdy czytam dziś wywody na temat szkodliwości wczesnej spowiedzi dla dziecka, że nie można budować empatii na poczuciu winy i utyskiwania nad tym, że dzieci spowiadają się z bójek z rówieśnikami, nie wiem co odpowiedzieć. Ale pamiętam, że to w niemieckiej parafii nigdy nie było kolejek do konfesjonałów.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy