Nowy numer 17/2024 Archiwum

Przywileje i zaszczyty

Powołanie jest przywilejem. Ale przywilejem, który zobowiązuje, a nie żąda dla siebie przywilejów.

Wkrótce rozpoczyna się Tydzień Modlitw o Powołania. Padnie wiele ważnych słów o kapłaństwie, spadku liczby powołań, kryzysie i odnowie życia duchowego księży itd. Może warto gdzieś wtrącić przy okazji, między kolejnymi przemowami, że pierwszym i jedynym powołaniem przed grzechem pierworodnym było małżeństwo? Potrzeba kapłanów pojawiła się później (więcej na ten temat w rozmowie z ks. Markiem Dziewieckim w nowym numerze GN). Warto to przypomnieć, bo czasem można odnieść wrażenie, że małżeństwo jest zbyt „pospolite”, by mówić o powołaniu.

A co do alarmujących rzekomo statystyk w seminariach: wspomniany wyżej krajowy duszpasterz powołań powtarza, że nie ma kryzysu powołań, tylko co najwyżej kryzys powołanych. – Liczba alumnów czy nowicjuszy na dany rok nie jest tym samym, co liczba powołanych. Część powołanych nie zgłasza się do seminariów, gdyż przeżywają kryzys – mówi ks. Dziewiecki.

Można oczywiście wskazać na kulturę, która nie sprzyja podejmowaniu decyzji na całe życie, zwłaszcza przed Bogiem i Kościołem. To też prawda. Ale może lepiej zrobić rachunek sumienia, z samymi duchownymi włącznie, i poszukać na swoim podwórku przyczyn pustoszejących w niektórych miejscach seminariów? – Gdy w Kościele i w społeczeństwie dorośli okazują się niewierni własnemu powołaniu, to znaczna część młodych ludzi nie wie, co robić z darem życia. Te znaki czasu są nam potrzebne jako ostrzeżenie i motyw mobilizacji, by wrócić do pierwotnej wierności własnemu powołaniu – dodaje ks. Dziewiecki.

Powrót do pierwotnej wierności swojemu powołaniu w przypadku księży, to może m.in. rezygnacja z uprzywilejowanej pozycji, którą w różnych okolicznościach niektórzy „wypracowują” sobie w środowisku, w którym żyją. Bo uprzywilejowana pozycja kapłana nie sprowadza się do zaszczytów czy sukcesu. Wyjątkowość tej posługi w Kościele polega przecież na czym innym: na możliwości wypowiadania najważniejszych słów, jakie można usłyszeć na tym świecie: "I Ja odpuszczam tobie grzechy" oraz "Bierzcie i jedzcie". Zatem porażką bardziej jest sytuacja, gdy coraz mniej ludzi chce tych słów słuchać niż gdy tracimy kolejne zaszczyty i przywileje.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny