Bomadi to najbiedniejszy region w Nigerii. Wskaźnik umieralności dzieci jest tam najwyższy w kraju.
Jest ich zaledwie piętnastu "w świecie". W Nigerii i Tanzanii. Młoda odrośl zakonu trapistów. Od czterech lat z błogosławieństwem miejscowego biskupa (diecezja Bomadi) jako Wspólnota Braci Maryi Misjonarzy Pokoju. Mówią o sobie: pustelnicy miłości. Żyją z dnia na dzień. Bez prądu, bez newsów, bez dostępu do czystej wody, bez zabezpieczeń "na jutro". Rudera, w której mieszkają, kiedyś była katolicką szkołą. Potem przejęło ją państwo. Państwo zabrało, państwo oddało - w stanie wiadomym...
Ślubują ubóstwo. Radykalne. Swój charyzmat odnajdują w postaci brata Karola de Foucauld i zaangażowaniu sióstr Misjonarek Miłości. Funkcjonują bez motoru, bez samochodu. - Idę i czekam na transport dwie godziny, jak ludzie z wioski. Gdy jesteśmy z ubogimi, oni przychodzą do nas - mówi brat Damian Lenckowski, przełożony sześcioosobowej wspólnoty, osiedlonej nad brzegiem Nigru, w miejscowości Bomadi, w regionie o tej samej nazwie.
To region najbiedniejszy w całej Nigerii. Zamieszkuje go 2,7 mln ludzi. 70 proc. obszaru pokrywają odgałęzienia Nigru, usłane wysepkami. Część domów pobudowana na palach. Transportem są tu łodzie. Wodny świat, chciałoby się rzec.... Tyle, że w Bomadi rzeka zabija. - Woda jest skażona ropą. Ryby padają. Nawet krokodyli brak. A ludzie piją tą wodę, kąpią się w niej, potem chorują, umierają. Tyfus, cholera ... Do tego malaria. Szpital jest jeden. Płatny. A ludzie biedni. I na leki brak. Nie ma dnia żeby nie zmarło dziecko.
Bomadi to region o najwyższym wskaźniku umieralności dzieci w Nigerii. Najbardziej narażone na powikłania są noworodki i maluchy do 6. roku życia... - Pamiętam kobietę, która zawołała: 'Bracie Damianie, moje dziecko umiera, co mam robić?". Poszedłem do niej, pobłogosławiłem dziecko... Zmarło na moich rękach...
"Nasza diecezja wymaga rozwoju. Potrzeba katolickiej szkoły, kliniki, lekarzy, pielęgniarek, wolontariuszy, którzy by przyjechali na misje" mówił w niedawnej rozmowie dla "Gościa" bp Hyacint Egbebo (zob. Nigeria krwawi). A brat Damian zachęca: "kto może przyjechać, niech przyjedzie". I opowiada o swoich początkach: gdy wylądował sam, w obcym kraju, bez znajomości języka, jedynie z pasją i pragnieniem, aby pomagać najuboższym, tam, w Afryce. - Powiedziałem: "Panie jeśli to Twoja wola to mnie zaprowadzisz".
Zaprowadził... Bo Bóg prowadzi za ręce otwarte na Jego działanie. Tak już po prostu jest. Pomimo, iż każdy "wie swoje".
Strona i kontakt z wikariatem Bomadi: http://bomadivicariate.org/index.html;
Z redakcją „Gościa" związany od roku 2006 r. Religioznawca, członek Polskiego Towarzystwa Afrykanistycznego. Autor książek „Tego drzewa nie zetniesz. Historie z czarami w tle" (zbiór reportaży z Tanzanii, Kenii, Zambii, Nigerii i Ugandy) oraz reportażu „Krew Aczoli. Dziesięć lat po zapomnianej wojnie na północy Ugandy", za który otrzymał Grand Prix Mediatravel 2017 w kategorii książka podróżnicza roku oraz Nagrodę Polskiego Towarzystwa Afrykanistycznego za najlepszą książkę roku 2017 o tematyce afrykanistycznej w kategorii publikacji popularno-naukowej. Autor wystaw fotograficznych ukazujących życie codzienne w krajach Afryki. Publikacje w „Misyjnych drogach", „Poznaj Świat", „Catholic Mirror" (Kenia), „Magazynie Familia", „Warto", „W drodze", „Almanachu Prowincjonalnym", „Tygodniku Powszechnym". Związany z organizacjami pomocowymi w Ugandzie i Kenii. Motto: „Pokochajcie Afrykę!" (kard Charles Lavigerie).
Kontakt:
krzysztof.blazyca@gosc.pl
Więcej artykułów Krzysztofa Błażycy