O miłości do Kościoła, stanie wiary w Polsce, i perspektywach na następny rok z abp. Józefem Michalikiem rozmawia Bogumił Łoziński
Na przykład o możliwości przeznaczania przez wiernych jednego procentu podatku na Kościół?
– Takie rozwiązanie jest możliwe, istnieją też inne. We wszystkich europejskich krajach kwestie finansowania Kościoła przez państwo są uregulowane i nikt nie traktuje tego w kategoriach „klękania przed drugą stroną”. Tym bardziej że dziś Kościół pomaga społecznie, bezpłatnie uczy kultury, moralności, a nawet zastępuje państwo w wielu dziedzinach, np. w edukacji, opiece społecznej czy pomocy najuboższym.
Czy biskupi są dziś podzieleni?
– W sprawach wiary i moralności są w pełni jednością. Natomiast w kwestiach społecznych jest wolność i biskupi mają prawo wyrażać różne opinie.
I to jest odbierane jako podziały w episkopacie.
– To błędna interpretacja, którą należy korygować. Na temat problemów społecznych nie musimy mówić jednym głosem, bo i ocena, i rozwiązania ich mogą być różne, zawsze jednak przy zachowaniu wierności wierze i etyce.
Hasło na ten rok duszpasterski brzmi „Kościół naszym domem”. Chodzi w nim m.in. o większe zaangażowanie świeckich w życie Kościoła. Jak to zrobić?
– Głębiej poznać i pokochać miłością czynną, czyli dać coś z siebie Kościołowi. To pozwoli poczuć się bardziej odpowiedzialnym za Kościół, być świadkiem Ewangelii w rodzinie, w miejscu pracy, w czasie rozmów i w sytuacjach szczególnie zaognionych.
Z odpowiedzialnością łączy się prawo do podejmowania decyzji. Czy mógłby Ksiądz Arcybiskup wskazać sprawy w parafii, w których decyzje mogliby podejmować świeccy, a proboszcz musiałby je uznać?
– Proboszcz na parafii powinien być jak ojciec, który decyduje o najważniejszych sprawach, informując o trudnościach, szukając rozwiązań i podejmując wspólne decyzje. To, że dzieci nie decydują, nie oznacza, że nie biorą odpowiedzialności za dom. Podobnie i parafianie powinni podjąć wysiłek bycia odpowiedzialnymi za ich kościół, wspólnotę, za ich księży i parafię. To oznaczałoby, że utożsamiają się z parafią.
Ale mądry ojciec, gdy dzieci dorastają, oddaje im część władzy.
– W parafii są wybierane rady, które, według mnie, powinny decydować o jej życiu. Na przykład, czy powinna być Akcja Katolicka, Neokatechumenat, Ruch Światło–Życie albo jakiś ruch religijny, czy i jak angażujemy się w pomoc potrzebującym ludziom, albo czy przeprowadzić zbiórkę na głodujących w Afryce, albo czy odnawiamy nasz parafialny kościół.
Zna Ksiądz Arcybiskup takie parafie?
– Oczywiście, znam ich bardzo wiele. Bez pomocy (konkretnej, ofiarnej) wiernych większość parafii polskich dawno by już nie istniała.
Obecnie trwa debata na temat przyszłości Unii Europejskiej. Co jest powodem kryzysu Unii i jak z niego wyjść?
– Samą ideę Unii Europejskiej oceniam pozytywnie, jako potrzebę czasu, wołanie o jedność, co jest wielką wartością. Niestety, działania samych państw członkowskich Unii zmierzają do jej rozbicia. Podstawowy problem to różne interesy, a wspólnoty nie można budować na sumie egoizmów, w której każdy podmiot szuka tylko korzyści dla siebie, a dzisiejsze państwa, jak ciągle słyszymy, są przeżarte korupcją grup interesów, partii czy nawet indywidualnych ludzi. Kościół zawsze mówił, że takich wspólnot jak Unia Europejska nie da się zbudować tylko na materialnym interesie. Trzeba określić wspólny system wartości, być gotowym do służenia innym, do solidarności. Unia Europejska zaparła się własnej chrześcijańskiej historii, nie ma duszy, więc trudno się dziwić, że ciężko choruje, upada. Brakuje mi publicznej debaty, brakuje radykalnej woli nawrócenia i uratowania jedności Europy.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się