Oto historia przyjaźni małej dziewczynki i wielkiej nauczycielki. Opowieść o tym, jak wychowanie sercem daje rezultaty niezwykłe...
Dzieciaki podskakują zabawnie, doskonale w rytm, i na głosy wyśpiewują skomplikowane melodie. Ich słynne, wyszczekane, wymiauczane i wybeczane „Nella vecchia fattoria” (stary Donald farmę miał) – to chyba cała końcówka PRL-u nuci. A z pewnością większość polskich dzieciaków lat 80.: na podwórkach i trzepakach. Niejedną matkę to i zazdrość bierze. Bo u nas nikt tak z dziećmi nie śpiewa: profesjonalnie, a zarazem zwyczajnie, po dziecięcemu. Gdzie tam reżimowej, sztywno uśmiechniętej Gawędzie do bolońskiego Piccolo Coro dell’Antoniano?
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.