Nowy numer 17/2024 Archiwum

Kładka nad głębiami

Ludźmierz ukrył się w kotlinie między ogromnymi postrzępionymi Tatrami a zielonymi Gorcami. To królestwo Gaździny Podhala. To tu podzieliła się z Karolem Wojtyłą swą władzą.

Cisza. Nikt nie odpowiadał na rozpaczliwe wołanie o pomoc. Handlujący winami kupiec ugrzązł w podhalańskich torfowiskach. Raz jeszcze bezskutecznie zawołał: – Ratunku! Znów odpowiedziało mu tylko echo. Jego życie wisiało na włosku. Nagle handlarz ujrzał przedziwne światło wydobywające się ze świątyni w Ludźmierzu. Zaczął się gorąco modlić. Ocalał. Cudem wygramolił się z torfowiska, a w dowód wdzięczności ofiarował kościołowi Madonnę. Odtąd Matka Boska Ludźmierska wyciąga z duchowego bagna tysiące ludzi.

Położony nad Czarnym Dunajcem Ludźmierz jest najstarszą wsią Podhala. Założony został w 1234 r. przez cystersów. Wizytówką podhalańskiej wioski jest XV-wieczna figura Matki Bożej z Dzieciątkiem.
– Cud? Tu co kilka dni przychodzi ktoś i opowiada o cudownym uzdrowieniu czy nawróceniu – śmieje się ks. Zbigniew Palian, ludźmierski spowiednik. Ostatnio do kościoła trafił „przypadkiem” dealer narkotyków. Upadł na kolana przed figurą, i przysiągł, że porzuci swój proceder. – A ilu ludzi tu przestało pić! – opowiada spowiednik i pokazuje grubą księgę trzeźwości.

Siostra Gabriela, uśmiechnięta urszulanka, od ośmiu lat skrzętnie gromadzi wszelkie świadectwa uzdrowień. Pokazuje nam ogromne opasłe segregatory: mała niewidoma dziewczynka w ludźmierskim kościele podniosła główkę do góry i po raz pierwszy w życiu... ujrzała twarz Madonny. Kobieta w zaawansowanym stadium raka odzyskała zdrowie, oczekiwane od 17 lat dziecko wreszcie przyszło na świat. Do listów dołączone są lekarskie orzeczenia i szpitalne kwity. Na temat uzdrowień w Ludźmierzu powstała nawet praca magisterska.

Od wilków zachowoj!
Kult Matki Boskiej Ludźmierskiej sięga średniowiecza. Rozpowszechnił się na początku XVIII wieku, a już w 1776 roku był tak wielki, że piękną Madonnę przeniesiono do rokokowego ołtarza głównego. Pod koniec kwietnia na kolana padają tu podhalańscy bacowie i juhasi. Proszą o błogosławieństwo w wiosennym redyku owiec. Modlą się wówczas słowami Andrzeja Skupnia-Florka, poety z Białego Dunajca: „Owcom na holi sprzijaj, niek majom piyknom wełne i duzo mlika, niek bedom zdrowe, trawy im nagródę, coby nie miały głodu na holi. Od wilków zachowoj. Strzec!”. Jesienią, gdy kończy się wypas, pasterze ponownie licznie ściągają do Ludźmierza. Dziękują za wełnę i mleko. Największe tłumy walą do sanktuarium 15 sierpnia, na uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej. Podczas tego święta w 1963 roku Prymas Tysiąclecia Stefan Wyszyński nałożył na skronie Maryi koronę. Odtąd górale nazywają ją Królową Podhala.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza