Leon XIV: Prośmy o łaskę rozpoznania obecności Boga (pełny tekst)

Prośmy o łaskę rozpoznania pokornej i dyskretnej obecności Pana Jezusa, o to, abyśmy nie domagali się życia bez prób, abyśmy odkryli, że każdy ból, jeśli jest przepełniony miłością, może stać się miejscem komunii – zachęcił papież podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. Jej tematem było rozpalenie nowo łaski wiary, tak jak miało to miejsce  sercach uczniów po zmartwychwstaniu Pana Jezusa.

08.10.2025 10:47 KAI

dodane 08.10.2025 10:47

Drodzy Bracia i Siostry, dzień dobry!

Dzisiaj chciałbym zaprosić was do refleksji nad pewnym zaskakującym aspektem zmartwychwstania Chrystusa: Jego pokorą. Jeśli przypomnimy sobie opisy ewangeliczne, zauważymy, że zmartwychwstały Pan nie czyni nic spektakularnego, aby narzucić swoim uczniom wiarę. Nie pojawia się otoczony zastępami aniołów, nie wykonuje spektakularnych gestów, nie wygłasza uroczystych przemówień, aby objawić tajemnice wszechświata. Wręcz przeciwnie, przybliża się dyskretnie, jak zwykły wędrowiec, jak głodny człowiek, który prosi o podzielenie się kawałkiem chleba (por. Łk 24, 15.41).

Maria Magdalena myli go z ogrodnikiem (por. J 20, 15). Uczniowie z Emaus uważają go za cudzoziemca (por. Łk 24, 18). Piotr i inni rybacy myślą, że jest zwykłym przechodniem (por. J 21, 4). Spodziewalibyśmy się efektów specjalnych, znaków mocy, niezbitych dowodów. Ale Pan nie tego szuka: woli język bliskości, normalności, wspólnego stołu.

Bracia i siostry, zawiera się w tym cenne przesłanie: zmartwychwstanie nie jest teatralnym zwrotem akcji, jest cichą przemianą, która napełnia sensem wszelki ludzki gest. Zmartwychwstały Jezus spożywa kawałek ryby w obecności swoich uczniów: nie jest to szczegół mało ważny, jest to potwierdzenie, że nasze ciało, nasza historia, nasze relacje nie są opakowaniem, które trzeba odrzucić. Są one przeznaczone do pełni życia. Zmartwychwstanie nie oznacza stania się ulotnymi duchami, ale jest wejściem w głębszą komunię z Bogiem i braćmi, w ludzkość przemienioną przez miłość.

W Passze Chrystusa wszystko może stać się łaską. Nawet rzeczy najbardziej zwyczajne: jedzenie, praca, oczekiwanie, troska o dom, wspieranie przyjaciela. Zmartwychwstanie nie uwalnia życia od czasu i trudu, ale zmienia jego sens i „smak”. Każdy gest wykonany we wdzięczności i komunii zapowiada królestwo Boże.

Istnieje jednak przeszkoda, która często uniemożliwia nam rozpoznanie tej obecności Chrystusa w powszedniości: przekonanie, że radość musi być wolna od ran. Uczniowie z Emaus idą smutni, ponieważ liczyli na inne rozstrzygnięcie, na Mesjasza, który nie zaznałby krzyża. Pomimo, że usłyszeli, iż grób jest pusty, nie potrafią się uśmiechnąć. Ale Jezus staje obok nich i cierpliwie pomaga im zrozumieć, że cierpienie nie jest zaprzeczeniem obietnicy, lecz drogą, poprzez którą Bóg objawił miarę swej miłości (por. Łk 24, 13-27).

Kiedy w końcu zasiadają z Nim do stołu i łamią chleb, otwierają się ich oczy. I zdają sobie sprawę, że ich serce już pałało, nawet jeśli nie byli tego świadomi (por. Łk 24, 28-32). Oto największa niespodzianka: odkrycie, że pod popiołem rozczarowania i znużenia zawsze kryje się żywy żar, czekający tylko na ponowne rozpalenie.

Bracia i siostry, zmartwychwstanie Chrystusa uczy nas, że nie ma historii tak naznaczonej rozczarowaniem lub grzechem, aby nie mogła zostać nawiedzona przez nadzieję. Żaden upadek nie jest ostateczny, żadna noc nie trwa wiecznie, żadna rana nie pozostaje otwarta na zawsze. Niezależnie od tego, jak bardzo możemy czuć się oddaleni, zagubieni lub niegodni, nie ma takiej odległości, która mogłaby zgasić niezawodną siłę miłości Boga.

Niekiedy myślimy, że Pan przychodzi do nas tylko w chwilach skupienia lub duchowego uniesienia, kiedy czujemy się na siłach, kiedy nasze życie wydaje się uporządkowane i jasne. Tymczasem Zmartwychwstały przybliża się do nas właśnie w miejscach najmroczniejszych: w naszych porażkach, w nadszarpniętych relacjach, w codziennych trudach, które ciążą nam na barkach, w wątpliwościach, które nas zrażają. Nic z tego, czym jesteśmy, żadna cząstka naszego istnienia nie jest Mu obca.

Dzisiaj Zmartwychwstały Pan staje obok każdego z nas, właśnie wtedy, gdy przemierzamy nasze drogi – drogi pracy i obowiązków, ale także cierpienia i samotności – i z nieskończoną delikatnością prosi nas, abyśmy pozwolili Mu rozpalić nasze serca. Nie narzuca się z krzykiem, nie oczekuje natychmiastowego rozpoznania. Cierpliwie czeka na moment, w którym nasze oczy otworzą się, aby dostrzec Jego przyjazne oblicze, zdolne przemienić rozczarowanie w ufne oczekiwanie, smutek we wdzięczność, a rezygnację w nadzieję.

Zmartwychwstały pragnie jedynie okazać swoją obecność, stać się naszym towarzyszem drogi i rozbudzić w nas pewność, że Jego życie jest silniejsze od każdej śmierci. Prośmy więc o łaskę rozpoznania Jego pokornej i dyskretnej obecności, o to, abyśmy nie domagali się życia bez prób, abyśmy odkryli, że każdy ból, jeśli jest przeniknięty miłością, może stać się miejscem komunii.

Tak jak uczniowie z Emaus, wracajmy do naszych domów z sercem płonącym radością. Prostą radością, która nie usuwa ran, ale je oświeca. Radością, która rodzi się z pewności, że Pan żyje, wędruje z nami i w każdej chwili daje nam możliwość rozpoczęcia od nowa.

Aktualizacja:

„Serdecznie pozdrawiam Polaków, a szczególnie osoby życia konsekrowanego z okazji ich Jubileuszu. Przybyliście tutaj przynosząc swoją codzienność naznaczoną nadziejami, planami, ale także niepewnością jutra. Zmartwychwstały Chrystus zaprasza was do przeżywania każdego dnia w świetle wiary. Spróbujcie spojrzeć Jego oczami na prawdziwy sens swojej historii i powołania. Zawierzam was Matce Bożej Różańcowej i z serca błogosławię!” - powiedział podczas audiencji Leon XIV.

 

1 / 1
TAGI:

Zapisane na później

Pobieranie listy