Nowy numer 13/2024 Archiwum

Spóźniona gorliwość

Myśl wyrachowana: Rasistą nie jest ten, kto zauważa, że ludzie są kolorowi, tylko ten, kto chce, żeby byli bezbarwni.

Opinia społeczna największego zapału do naprawiania świata nabiera zawsze za późno. Masowy sprzeciw wobec antysemityzmu był potrzebny w latach trzydziestych – zwłaszcza w Niemczech. Teraz to już musztarda po obiedzie, bo teraz ściga się antysemitów, a nie Żydów. Każdy potrafi dziś powiedzieć: „cenię Żydów”, bo to nic nie kosztuje.

Ostre zwalczanie rasizmu przydałoby się w Ameryce w czasach niewolnictwa i w RPA w czasach apartheidu. Dziś już każdy normalny człowiek wie, że kolor skóry nie ma żadnego związku z ludzką godnością. Gdy społeczeństwo rękami jednostek (najczęściej inspirowanych nauką Chrystusa) upora się z jakąś ciężką niesprawiedliwością, tworzy zwalczające ją instytucje. A że one nie mają już z czym walczyć, szukają dziury w całym. Węszą za każdą bzdurą, którą można zinterpretować jako – na przykład – rasistowską. Nawet „Murzynka Bambo” dopadli. Bo raz, że „murzynek” a nie „afro-afrykańczyk”, a dwa że ucieka mamie na drzewo, a nie do stosownego rzecznika. Ciekawe, że największy jazgot o rasizm rozlega się, gdy najpotężniejszym człowiekiem świata został ciemnoskóry. A widzieli Państwo, jaką histerię rozpętano z powodu „obrazek-gate”? Przypomnę, że chodzi o jeden z obrazków, które „Mały Gość” kilka miesięcy temu rozprowadził po parafiach. Są tam komentarze do niedzielnych Ewangelii, a do komentarzy rysunki w formie żartu.

Wśród nich znalazł się jeden, na którym Murzynek mówi: „Szkoda, że modlitwa nie rozjaśnia także skóry”. Rzeczywiście, głupio wyszło. Tam piegowaty powinien mówić „Szkoda, że modlitwa nie rozjaśnia także piegów”. Taka była intencja, ale cóż, stało się. Redakcja uznała swój błąd i przeprosiła. Nic to jednak nie dało, bo szkoda zmarnować taką okazję, gdy można z katolików zrobić rasistów, nazistów i co tam kto lubi. Afera się zrobiła, jakby Kurski Tuskowi tym razem babcię w Wehrmachcie znalazł. „Te ulotki są znakiem głębokiej choroby polskiego Kościoła, w którym od pewnego czasu dojrzewa zdumiewający nurt bazujący na nienawiści do gejów i uprzedzeniach rasowych” – oburzył się dla „Wyborczej” prof. Ireneusz Krzemiński. Panie Profesorze, my szanujemy czarnych. Ale wszystkich – zarówno Murzynów jak i księży. Sądząc z wielu Pana wypowiedzi, tych drugich Pan wysłałby na księżyc. A gejów niech Pan do tego nie miesza, bo jest zasadnicza różnica między tym, kim człowiek jest, a tym, co robi. Szanujemy każdego człowieka, ale to, jak się zachowuje – niekoniecznie. Zupełnie jak Pan, prawda?

A to jeszcze nic. Oto Elżbieta Radziszewska z urzędu do spraw równego traktowania domaga się wyciągnięcia od obrazkowego zbrodniarza „wszelkich możliwych konsekwencji” i zastanawia się nad „podaniem sprawy do prokuratury”. Czy trzeba lepszego dowodu na szkodliwość takich urzędów? Pracujący w nich urzędnicy muszą pokazać, że są potrzebni i za darmo pieniędzy nie biorą. A ponieważ nie są potrzebni, wyszukują igły i robią z nich wieże Eiffle’a. Ale to ciągle jest igła, tyle że w cenie wieży. I płacimy za nią wszyscy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy