Nowy numer 17/2024 Archiwum

Piłkarska katarynka, czyli piosenka dobra na wszystko

Oby kibice, którzy polecieli z Polski do Kataru, nie musieli odgrywać roli śpiewaków wykonujących melodię rodem z Kuby.

Na katarskich stadionach mundial na żywo zobaczy w sumie ponad milion kibiców. Tak przynajmniej szacuje Międzynarodowa Federacja Piłkarska (FIFA). A trzy miliardy widzów będzie śledziło mecze na większych czy mniejszych ekranach. Zwłaszcza ta druga liczba przemawia do wyobraźni. Gdy startowały w 1960 r. pierwsze piłkarskie mistrzostwa Europy, dokładnie tyle samo ludzi, powtórzmy – trzy miliardy, zamieszkiwało całą naszą planetę. Rekordy popularności biła wówczas piosenka Presleya „It's Now or Never”, wydana miesiąc przed historycznym turniejem. Lecz podczas finału w paryskim Parku Książąt nikt raczej Presleya nie śpiewał. A szkoda. Bo czy można znaleźć lepsze słowa zagrzewające piłkarzy do walki niż Presleyowskie „Teraz albo nigdy” (pomińmy chwilowo, że piosenka opowiada o randce)? Dziś jest inaczej. Kibice palą się do wielkich przebojów.

Czytaj też: Zakochać się na mecz i życie

A więc mundial. Przed pierwszym gwizdkiem sędziego, a także po strzelonej bramce fani stają do hymnu. To będzie melodia łącząca wszystkich, bez względu na kraj czy kontynent. A pochodzi zza wielkiej wody, gdzie futbol nazywają soccerem.

Wiosną 2018 r. w krakowskiej Tauron Arenie zagrał Jack White. Pamiętam, jak w finale tamtego koncertu – wraz z paroma tysiącami sympatyków twórczości muzyka z Detroit – nuciłem jego największy przebój (pierwotnie nagrany przez grupę White Stripes). „Ooo-OOOO-Ooo-Ooo...” – jakoś tak to idzie. Nuciłem i przez chwilę poczułem się jak na meczu, bo od pewnego czasu utwór „Seven Nation Army” zadomowił się na stadionach świata. A wszystko przez belgijskich kibiców Clubu Brugge. Oni pierwsi w 2003 r. w Mediolanie przerobili gitarowy riff na gardłowy okrzyk. „Ooo-OOOO-Ooo-Ooo...” potwornie spodobało się Włochom. Potem motyw pojawił się na mistrzostwach świata. I na kolejnych. „Kupili” go fani, „kupili” organizatorzy wielkich turniejów.

Polakom bliższa będzie melodia wielkiego hitu Village People, później rozsławionego przez Brytyjczyków z Pet Shop Boys. „Polska, biało-czerwoni” w oryginale brzmiało przecież „Go west, life is peaceful there” („Idź na zachód, żyje się tam spokojnie”).
A myśląc o występach aktualnej ekipy trenera Michniewicza, pozostaje mieć nadzieję, że kibice, którzy polecieli z Polski do Kataru, nie odegrają roli śpiewaków wykonujących melodię rodem z Kuby. „Guantanamera”, czyli „dziewczyna z Guantanamo” – piosenka sprzed blisko stu lat – niezmiennie inspiruje miłośników futbolu do licznych stadionowych przeróbek. Jedna z takich przeróbek kojarzy się nam niestety z gorzkim smakiem porażki, jaki pojawia się również po tak zwanych meczach o wszystko: „Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało...”. A potem druga zwrotka w tak zwanym meczu o honor: „Jesteśmy z wami, Polacy jesteśmy z wami”. Klimat bliski oryginałowi, gdzie rozczarowany chłopak wyśpiewuje hiszpańskie „Yo soy un hombre sincero” („jestem szczerym człowiekiem”).

Znacznie więcej optymizmu wniosą kibice, wykonując szlagier Beatlesów. „W górę serca, Polska wygra mecz” – ta wariacja na temat „Yellow Submarine” większą furorę robi podczas meczów siatkówki. Ma jednak spore szanse pojawić się w Katarze. A trzeba przyznać, że „polska żółta łódź podwodna” uskrzydla zawodników, a u fanów wywołuje ciarki.

O tym, co śpiewane bywa na stadionach, można by opowiadać przez okrągłe 90 minut, a może i jeszcze w trakcie dogrywki. Bo co kraj to obyczaj. Warto może jeszcze wspomnieć najsłynniejszy hymn piłkarski, czyli „You’ll Never Walk Alone” („Nigdy nie będziesz szedł sam”), śpiewany na stadionie w Liverpoolu, jak i w innych miastach. Tu nie można jednak mówić o przeróbce. Mamy do czynienia z klasycznym coverem. Piosenka oryginalnie pochodzi z musicalu wystawionego na Broadwayu tuż przed zakończeniem II wojny światowej. W latach 60. ubiegłego wieku spopularyzował ją zespół Gerry and the Pacemakers. Kibice szybko podchwycili muzyczny temat. Śpiewają do dziś, nieraz ze łzami w oczach.

Lista stadionowych przebojów jest pokaźna. Na kolejnych stronach prezentuję subiektywny wybór Top 10 (oczywiście wersje sprzed stadionowej przeróbki), z naszego podwórka i z tych zagranicznych.

Oglądaj na kolejnej stronie

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Piotr Sacha

Kierownik serwisu internetowego gosc.pl

Jest absolwentem socjologii na Uniwersytecie Śląskim oraz dziennikarskich studiów podyplomowych w Wyższej Szkole Europejskiej w Krakowie. Były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. W „Gościu Niedzielnym” pracuje od 2006 roku. Wieloletni redaktor „Małego Gościa Niedzielnego”. Autor książki dla dzieci „Mati i wielkie fałszerstwo”. Jego obszar specjalizacji to kultura, zwłaszcza współczesna literatura i muzyka, a także tematyka społeczna.

Kontakt:
piotr.sacha@gosc.pl
Więcej artykułów Piotra Sachy