Nowy numer 13/2024 Archiwum

Łowca szpiegów

Makkartysta. To brzmi jak obelga. Dlaczego nazwisko senatora Josepha McCarthy'ego kojarzy się tak fatalnie? Skąd wzięła się jego czarna legenda?

Mam w ręku listę 57 osób, które są członkami lub sprzymierzeńcami Komunistycznej Partii USA i które niewątpliwie wpływają na naszą politykę zagraniczną – te słowa senatora Josepha McCarthy’ego, wypowiedziane 9 lutego 1950 r. w Wheeling w Zachodniej Wirginii, wywołały wstrząs. McCarthy był wtedy członkiem parlamentarnej komisji do spraw bezpieczeństwa wewnętrznego. A mówił o urzędnikach pracujących w Departamencie Stanu.

Wielka kariera
Joseph Raymond McCarthy pochodził z katolickiej rodziny imigrantów z Irlandii. Urodził się w 1908 r. na farmie w Wisconsin, po ukończeniu studiów został sędzią. W 1947 r. wybrano go na senatora. 21 grudnia 1950 roku został sekretarzem Senate Internal Security Subcommittee (Senackiego Podkomitetu Bezpieczeństwa Wewnętrznego) – komisji, która rozpoczęła serię przesłuchań urzędników podejrzanych o szpiegostwo czy powiązania z komunistami. Wkrótce w kręgu podejrzanych znaleźli się znani ludzie ze środowisk opiniotwórczych. Przewodniczącym komisji został senator Patrick McCarran, ale jej działalność coraz bardziej kojarzono z nazwiskiem charyzmatycznego sekretarza.

Od początku komisję atakowały środowiska lewicowe i liberalne, oskarżając ją o bezpodstawne „polowanie na czarownice”. Czy McCarthy rzeczywiście przesadzał, widząc zagrożenie komunistyczne w różnych sferach życia USA? Dzisiaj, po ujawnieniu wielu tajnych dokumentów można stwierdzić, że nawet nie doceniał penetracji amerykańskiej administracji, sfer gospodarczych i intelektualnych przez agentów. Fizycy pracujący nad bombą atomową (m. in. Julius Rosenberg), wysocy funkcjonariusze waszyngtońskiej administracji, jak np. Alger Hiss z Departamentu Stanu, to tylko niektórzy z ówczesnych radzieckich szpiegów. McCarthy naprawdę nie łapał jednak szpiegów. Jego podstawowym celem było odsunięcie od wpływów ludzi nielojalnych, czyli w jakiś sposób powiązanych z komunistami.

Złowrogi wizerunek
Media od razu zaczęły oskarżać McCarthy’ego o „niszczenie niewinnych ludzi”. Preparowano nawet wobec niego fałszywe oskarżenia o korupcję i homoseksualizm. Stworzono złowrogi wizerunek „faszysty”, porównywano go ze Stalinem. Stworzony i powielany przez lata obraz senatora do dzisiaj funkcjonuje w znacznej części opinii publicznej. Czasem nawet zapomina się, że komisja McCarthy’ego działała w warunkach praworządnego państwa. Składający zeznania mieli prawo do obrony. Wielu, zgodnie z Piątą Poprawką do Konstytucji USA, korzystało z prawa odmowy zeznań.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Dziennikarz działu „Kultura”

W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.

Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza