Czy Msza Trydencka była i może być niezawodnym lekarstwem na wszelkie zło Kościoła dawnego i dzisiejszego? Nie była i nie może być.
Wydaje się jednak, że przeciwnego zdania są ci wszyscy, którzy, ciesząc się słusznie z poszerzonej możliwości odprawiania dawnej liturgii, odsądzają od czci i wiary nie tylko Mszę posoborową, ale i całe dzieło soboru, widząc w nim przyczynę zła dziejącego się aktualnie w Kościele.
A przecież roztropny Benedykt XVI pisze, że także „kapłani wspólnot przywiązanych do dawnej formy nie mogą z zasady wykluczać celebracji według nowych ksiąg”.
Każdy papież, „z racji swego urzędu, posiada najwyższą, pełną, bezpośrednią i powszechną władzę zwyczajną w Kościele, którą może wykonywać zawsze w sposób nieskrępowany”, także zarządzeniami swych poprzedników. Katolik wierny Kościołowi szanuje głos Piotra.
Osłabianiu miłości i jedności w Kościele przez nerwowe i agresywne reagowanie na zwolenników Mszy posoborowej czy przedsoborowej – NIE!
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.