Nowy numer 17/2024 Archiwum

Niedosyt Wielkanocy

Czy tylko duch ma stanowić o świętowaniu? Przecież Bóg stał się człowiekiem, a więc wszystko, co materialne, jest potrzebne

Czym różni się Wielkanoc od Bożego Narodzenia? Oprócz, oczywiście, teologicznej treści. Oba święta są najważniejsze w naszym kalendarzu. Co je różni? W czym są podobne? Zima i wiosna – to różnica zewnętrzna, a przecież ważna. Zima usypia i zapędza do domu. Wielkanocna wiosna otwiera drzwi i okna, nowej siły i radości dodaje. Z dzieciństwa bardziej zapamiętałem Wielkanoc.

Trzeba było iść przez las do odległego kościoła z koszyczkiem święconki. Nie rozumiałem tego, co się dzieje, ale zostało więcej niż wspomnienie. Zostało tło, przestrzeń, atmosfera, tajemnica kościoła, Bożego grobu. Nawet zapach wędlin w tej przestrzeni miał zupełnie inny wymiar niż w domu. Wiele później przyszedł czas na początek rozumienia Tajemnicy. Już nie tajemnicy z małej literki, ale Wielkiej Tajemnicy, której nawet teologicznymi narzędziami otworzyć się nie da. I tu gdzieś jawi mi się różnica wobec Bożego Narodzenia.

Tam wszystko wydaje się dość proste – choć, mój Boże, stałeś się człowiekiem, a ja piszę, że to proste! Ale gdy grób okazał się pusty, a Ty poszedłeś w drogę z uczniami – to już niczego pojąć nie mogę. I do tego ten zapach wędlin... Wybaczcie, że mieszam spojrzenie starego teologa i małego dziecka. Może właśnie taka dziwna mieszanka stanowi materię święta? Materię musi jednak przenikać duch (może lepiej z dużej litery: Duch). Ale czy można oczekiwać, aby tylko duch stanowił o świętowaniu? Przecież to byłoby zaprzeczeniem istoty chrześcijaństwa: Bóg stał się człowiekiem, a więc wszystko, co materialne, jest potrzebne. Nawet ten zapach wędlin.

Ale i zapach kadzidła (oj, nie żałuję go w czasie liturgii), i rozchlapany wosk paschału, i materialny dźwięk dzwonów w wielkanocny poranek, i złoty ornat, i materialno-duchowa gromada ministrantów przy ołtarzu, i wiele innych elementów świętowania. Boże Narodzenie też ma swe świętowanie i ma swój materialny wy-miar – ale bardziej zaprasza do domów. Pewnie i tak powinno być. W końcu miejscem dla Niemowlęcia, choćby było Bożym Synem, jest dom, rodzina. Pusty grób i towarzyszący nam w drodze życia Zmartwychwstały każe z domów wyjść. Nawet ze świątyń wyjść trzeba. Nadzieję światu możemy przynieść. Powinniśmy! I wciąż nie wiemy, jak to czynić. Ani zapach wędlin, ani zapach kadzidła nie wystarczą. Ciągle przeżywam niedosyt Wielkanocy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej