Nowy numer 17/2024 Archiwum

Czy Polska jest najważniejsza?

Twierdzenie, że zadowolenie jednostek złoży się na dobro wspólne, to wyjątkowa bzdura.

Podczas ostatniego Przystanku Woodstock, polemizując z hasłem wyborczym Jarosława Kaczyńskiego, Marek Kondrat powiedział zebranej tam młodzieży, że „Polska nie jest najważniejsza. Najważniejsze jest nasze życie. Bo ono jest jedno. Jeżeli będziemy zadowoleni z życia, to Polska też na tym zyska”. Powiedział to w dzień po kolejnej rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Trudno o bardziej bałamutne stwierdzenie i bardziej nieodpowiedni moment. Oczywiście dla ludzi wierzących ziemska ojczyzna nie jest najważniejsza. Najważniejsze jest zbawienie.

Kondrat nie mówił jednak o „rzeczach ostatecznych”. Polityczny i społeczny kontekst tej wypowiedzi wskazuje, że chodziło mu o priorytety młodych Polaków w życiu publicznym. Dla popularnego i cenionego aktora nie jest ważne dobro wspólnoty, tylko życie jednostki. A właściwie zadowolenie jednostki z życia. Sądzi on, że zadowolenie jednostek złoży się na dobro wspólne. To wyjątkowa bzdura. Zadowoleni z życia byli zapewne nocni demonstranci montujący krzyż z puszek po piwie na Krakowskim Przedmieściu. Zadowoleni są kibole niszczący stadiony, oszuści bezkarnie łamiący prawo i celebryci radośnie prześcigający się w skandalach obyczajowych. Zadowoleni z siebie są rządzący Polską i kibicujący im publicyści plotący od rzeczy w mediach. Czy wszystko to składa się na dobro wspólne?

Nie wiem z pewnością, co chciał powiedzieć młodzieży Marek Kondrat. Powiedział jednak mniej więcej tak: „Nie przejmujcie się tym, co dzieje się w Polsce, zajmijcie się sobą”, a to znaczy także: nie przejmujcie się grą pozorów uprawianą w stosunkach polsko-rosyjskich. Nie zajmujcie się katastrofą smoleńską ani matactwami rosyjskimi w tej sprawie, które przecież nie mogą popsuć poprawy we wzajemnych relacjach. Nie przejmujcie się tym, że Rosjanie uważają lot wojskowego Tu-154, pilotowanego przez wojskowych na wojskowe lotnisko w Smoleńsku kontrolowane przez rosyjskie wojsko, za lot cywilny. Ani tym, że mimo oferty prezydenta Rosji, by śledztwo w sprawie katastrofy było wspólne, polski premier oddał je w ręce Rosjan. Ani tym, że szczątki samolotu, będące dowodem w sprawie, niszczeją od miesięcy na otwartym polu, gdzie każdy może wejść, z wyjątkiem polskich dziennikarzy, nagle zatrzymanych i przesłuchiwanych przez wojsko (!) i milicję rosyjską. Ani wszystkimi niejasnościami w sprawie katastrofy. Ani apelami o międzynarodowe śledztwo w sprawie katastrofy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy