Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Czy Ukraina może jeszcze polegać na Europie?

Zaproponowana przez Niemców formuła zakończenia konfliktu w Donbasie stawiałaby Ukrainę w niekorzystnym położeniu w stosunku do Rosji.

Ukraina wstępnie zgodziła się na tzw. Plan Steinmeiera. Były szef dyplomacji, a obecny prezydent Niemiec zaproponował, żeby okupowany przez prorosyjskich separatystów ukraiński Donbas uzyskał status autonomiczny, zapisany w Konstytucji Ukrainy. W Donbasie miałyby się odbyć wybory pod kontrolą OBWE. Jednak niebagatelny wpływ na nie mogą mieć objęci amnestią separatyści.

Plan Steimeiera idzie tak naprawdę w kierunku rozwiązań korzystnych dla Putina. W ramach Ukrainy pojawią się mocno niezależne od władzy centralnej regiony, na które Moskwa będzie miała duży wpływ. Rosjanie będą mogli dzięki nim destabilizować sytuację na Ukrainie i stopniowo próbować wciągać ją siłą w swoją strefę wpływów.

W 2014 r. Ukraińcy zaprotestowali przeciwko ciążeniu ich kraju w kierunku Moskwy. Nasi sąsiedzi chcieli integracji z Europą, nie z Rosją. Moskwa nie zawahała się nawet najechać swoimi wojskami sąsiadów, aby zatrzymać jego wymykanie się z rosyjskiej strefy wpływów. Za swoje europejskie aspiracje Ukraińcy ginęli na Majdanie i w Donbasie.

Co teraz robi Europa, do której w takich bólach aspirowali Ukraińcy? A spełnia ona życzenia Rosji względem Kijowa. Plan Steimaiera prowadzi do rozwiązania, którego najbardziej obawiała się Ukraina. Czyli do zgody na utratę kontroli nad ważnym regionem na rzecz Moskwy.

Prezydent Zelenski znalazł się teraz w trudnej sytuacji. Z jednej strony, naród ukraiński chciałby skończenia wojny. Z drugiej, naród ten nie chce zgodzić się na upokarzające warunki Moskwy. Okazuje się jednak, że na warunki Moskwy są w stanie przystać Francja i Niemcy. Co gorsza, przedstawiają je jako swoje.

Bez względu na efekty Planu Steinmeiera mało jest prawdopodobne, aby Ukraińcy dali ponownie wciągnąć się w polityczną orbitę Moskwy. W grę wchodzi nie tylko agresywna polityka Rosjan względem Ukrainy. Rosja po prostu nie jest dla Ukraińców atrakcyjna cywilizacyjnie. To państwo zbudowane na eksporcie surowców nie wydaje się swoim sąsiadom stabilnym bytem politycznym.

Zachowanie Francji i Niemiec pokazało, że również te kraje nie są zbyt atrakcyjnymi partnerami dla Ukrainy. Kto by chciał mieć za partnera kogoś, kto przyznaje rację twojemu wrogowi? Kierunek europejski zaczyna więc w oczach Ukraińców tracić na atrakcyjności. Czy jest dla Kijowa jakaś alternatywa?

Przy okazji zmiany władzy na Ukrainie odżyły nadzieje na nowe ułożenie stosunków w Polską. Być może uda się dojść do porozumienia w trudnych kwestiach historycznych. Byłoby to o tyle korzystne dla Ukrainy, że nasz kraj staje się niezwykle istotny dla Kijowa ze względów gospodarczych. Jesteśmy już największym odbiorcą ukraińskiego eksportu i najważniejszym celem ukraińskiej migracji zarobkowej. Możemy też być dla Ukrainy najważniejszym partnerem politycznym.

Próby budowania strategicznego partnerstwa z Rosją podejmowane przez Niemcy nie są żadną tajemnicą. Jednak imperialna potęga Moskwy i Berlina to już przeszłość. Teraz kraje leżące między Rosją a Niemcami nabierają nowej siły i asertywności. Europa Środkowo-Wschodnia nie musi wybierać sobie miejsca w strefie wpływów którejś z sąsiednich potęg. Kraje tej części naszego kontynentu mogą wybrać współprace ze sobą.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bartosz Bartczak

Redaktor serwisu gosc.pl

Ekonomista, doktorant na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach specjalizujący się w tematyce historii gospodarczej i polityki ekonomicznej państwa. Współpracował z Instytutem Globalizacji i portalem fronda.pl. Zaangażowany w działalność międzynarodową, szczególnie w obszarze integracji europejskiej i współpracy z krajami Europy Wschodniej. Zainteresowania: ekonomia, stosunki międzynarodowe, fantastyka naukowa, podróże. Jego obszar specjalizacji to gospodarka, Unia Europejska, stosunki międzynarodowe.

Kontakt:
bartosz.bartczak@gosc.pl
Więcej artykułów Bartosza Bartczaka