Randka w ciemno

Janowi Kowalskiemu pustynia nie kojarzy się dobrze. I trzeba przyznać: ma nosa. Bo to miejsce posuchy, odosobnienia i walki. Tu nie da się niczego ukryć, a wszystkie maski opadają. Czy nie ma drogi na skróty?

Marcin Jakimowicz

|

30.11.2017 00:00 GN48/2017

dodane 30.11.2017 00:00
0

Słowo „pustynia” wraca co roku, gdy za oknem robi się szaroburo, zimno, chodniki zamieniają się w marznące błoto, a ciemności rozświetlają roratnie lampiony. Co roku w Adwencie Kościół przypomina nam o miejscu czekania na Mesjasza. Nie jest to miejsce miłe i przyjemne. Tu krzyk jest krzykiem, płacz płaczem, ukrywany na co dzień za pobożnymi gestami bunt buntem. Maski topnieją jak wypalony ogniem śnieg.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz

Zapisane na później

Pobieranie listy