Nowy numer 13/2024 Archiwum

Zaklęte rewiry nienawiści

Niemcy, które jawią się wielu Polakom jako ideał stabilizacji i sprawnej policji, odkrywają próby ekstremistów posługiwania się przemocą na szeroką skalę. Politycy i media biją na alarm i zastanawiają się,  jak nie dopuścić do świętej wojny na ulicach niemieckich metropolii.

Gdy parę lat temu na ulicach niemieckich miast i w pasażach handlowych pojawili się salafici – brodaci islamscy fundamentaliści rozdający Koran – nie wywoływali sensacji. Przecież od lat 70. ub. wieku w podobny sposób wyznawcy Hare Kriszny rozpowszechniali książki na temat swojej religii. Ale o ile krisznowcy śpiewali tylko swoje mantry i rozdawali wegetariańskie ciasteczka, o tyle salafici, bardzo często rdzenni Niemcy , zaczęli wygłaszać przemówienia, w których pojawiały się niepokojące wezwania do świętych wojen w imię pism proroka. Formalnie wszystko było w porządku. Salafici występowali do władz o pozwolenie na rozpowszechnianie literatury religijnej na deptakach na podobnej zasadzie jak protestanckie misje  czy Świadkowie Jehowy. Rychło się okazało, że niektórzy młodzi ludzie, którzy trafili do salafickich ośrodków w Niemczech, zaczynali zmieniać się w fanatyków. Władze i media zainteresowały się tym, co jest wbijane do głów ludziom, którzy dali się przyciągnąć do salafickich szkółek. Po fundamentalistycznym praniu mózgu, młodzi Niemcy wyruszyli  na świętą wojnę kalifatu islamskiego w Iraku i Syrii.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy