Nowy numer 15/2024 Archiwum

Pierwszy dzień nowego Sejmu

Sejm, który zebrał się we wtorek na inauguracyjnym posiedzeniu, wybrał Ewę Kopacz na marszałka izby. Premier Donald Tusk złożył dymisję rządu. Prezydent Bronisław Komorowski w wygłoszonym orędziu zachęcał posłów i rząd do wspólnych, odważnych działań.

"Naród polski chce mieć posłów uczciwych, o sercach żarliwych, czułych na sprawy społeczne - powiedział marszałek senior Józef Zych otwierając posiedzenie Sejmu VII kadencji. Marszałek oddał też hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej, w tym b. prezydentowi śp. Lechowi Kaczyńskiemu.

Prezydent Bronisław Komorowski wśród zadań stojących przed Polską i polskim rządem w swym orędziu wymienił m.in. przeciwdziałanie kryzysowi gospodarczemu i groźbie osłabienia idei europejskiej; poprawę funkcjonowania państwa; przeciwdziałanie zjawisku wykluczenia społecznego oraz podjęcie wyzwania związanego z problemami demograficznymi.

Prezydent podkreślił, że w wyborach 9 października Polacy w większości opowiedzieli się za kontynuacją dotychczasowej polityki. "Wierzę, że będzie to kontynuacja odważna" - mówił. Przekonywał, że "jedynie odważne i roztropne działania" posłów i rządu pozwolą Polsce kontynuować stabilny rozwój gospodarczy.

Komorowski apelował też o porozumienie. Przekonywał, że w sprawach ważnych siły polityczne powinny umieć ze sobą współpracować. Zaznaczył, że wielkim zadaniem jest "wzrost zaufania obywateli do państwa i wzrost wzajemnego zaufania w stosunkach międzyludzkich i w życiu społecznym, także parlamentarnym".

Jako duże wyzwanie stojące przez rządzącymi wymienił kryzys i groźbę osłabienia idei europejskiej. Zwrócił uwagę, że Polskę czeka "wyjątkowo długi okres bez wyborów". "To jest wielka szansa na podejmowanie spraw trudnych, ale wielkich. To jest także wielkie zobowiązanie, by tego czasu nie zmarnować" - przekonywał prezydent.

Szef klubu SLD Leszek Miller uznał, że w wystąpieniu była krytyka poprzedniej kadencji. "Jeśli prezydent mówi, że potrzebna jest odważna kontynuacja, to znaczy, że poprzedniej kadencji nie uważa za odważną" - mówił Miller.

Szef Ruchu Palikota Janusz Palikot oświadczył, że popiera cele sformułowane przez prezydenta. Jego zdaniem, Komorowski skrytykował rząd, premier Donald Tusk podczas orędzia prezydenta wyglądał jak "wyprowadzony z równowagi człowiek". Według Palikota, prezydent wskazał na słabe punkty premiera: na "nic nie robienie", "brak odwagi", "dreptanie w miejscu" oraz wytknął mu brak zmian w systemie ubezpieczeń społecznych czy wydłużenia wieku emerytalnego.

Zdaniem wiceszefa PiS Adama Lipińskiego wystąpienie prezydenta było rutynowe i pozbawione głębszych treści. "Prezydent chyba w złej kolejności wymienił na początku osoby, które były na posiedzeniu. Premiera powinien przed posłami powitać. Nie wiem, czy była to tylko pomyłka" - zauważył w rozmowie z PAP.

Inaczej sprawę widzi poseł PO Jarosław Gowin, który przekonywał, że prezydent nie krytykował rządu w swoim orędziu, wskazał natomiast zadania stojące przed koalicją. Zapewniał, że między premierem Tuskiem a Komorowskim nie ma "szorstkiej przyjaźni".

Komorowski mówił później dziennikarzom, że jego wystąpienie było adresowane do posłów, a nie do rządu. Przestrzegał, by nie interpretować jego orędzia jako krytyki rządu, a jako zachętę do odwagi w działaniu. "To raczej powinno być rozumiane jako zachęta do odwagi w podejmowaniu wspólnych działań, wspólnych wyzwań i szukania zgody między instytucjami państwa, ale także siłami politycznymi przynajmniej w wybranych, strategicznie ważnych dla Polski obszarach" - oświadczył.

Po wystąpieniu Komorowskiego nowi posłowie złożyli ślubowanie. Zabrakło m.in. ministra finansów Jacka Rostowskiego, który w tym czasie był w Brukseli na spotkaniu unijnych ministrów finansów (Ecofin). Gdy ślubowanie składał poseł PiS Tomasz Kaczmarek, b. funkcjonariusz CBA znany jako agent Tomek, część posłów buczała.

Ślubowania nie złożyli także nowo wybrani posłowie PiS Dariusz Barski i Bogdan Święczkowski. Marszałek Sejmu minionej kadencji Grzegorz Schetyna zdecydował o wygaszeniu ich mandatów, argumentując, że nie można łączyć mandatu posła z mandatem prokuratora w stanie spoczynku. Posłowie odwołali się od tej decyzji do Sądu Najwyższego, który zajmie się sprawą w środę.

Nie było niespodzianki podczas wyborów marszałka Sejmu. Przy 300 głosach za i 150 przeciw została nim dotychczasowa minister zdrowia Ewa Kopacz (PiS zgłosiło kandydaturę Marka Kuchcińskiego, który dostał 150 głosów). Posłowie PO przyjęli ten wybór owacją na stojąco.

Sławomir Nowak, który rekomendował kandydaturę Kopacz mówił, że jest ona osobą o żelaznym charakterze, twardą, nieustępliwą, żywiołową oraz niezmiernie odpowiedzialną. Podkreślił, że Kopacz jako minister zdrowia zawsze stała na czele frontu walki o poprawę systemu ochrony zdrowia, a dobro pacjenta i dobro publiczne były dla niej najważniejsze.

Posłowie PiS zarzucali Kopacz, że kłamała w swoich wypowiedziach m.in. na temat sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. Małgorzata Gosiewska (PiS) w imieniu części ofiar katastrofy odczytała z mównicy sejmowej list, którego autorzy uważają m.in., że Kopacz - jako minister zdrowia - nie zapewniła równoprawnego udziału Polski w badaniach sądowo-lekarskich.

Nowak apelował, by PiS nie żerowało więcej na tej tragedii. Dodał, że Kopacz po katastrofie smoleńskiej "starczało odwagi i siły", by wchodzić tam, gdzie wielu bało się wchodzić.

Sama Kopacz nie odnosiła się do zarzutów PiS. Po objęciu stanowiska mówiła posłom, by pamiętali o wierności konstytucji, służbie nie sobie, ale tym, dzięki którym tu są, czyli wszystkim Polkom i Polakom. Józef Zych życzył jej, by była marszałkiem wszystkich posłanek i posłów.

W czasie pierwszego posiedzenia Sejmu premier Donald Tusk złożył na ręce Zycha pisemną dymisję Rady Ministrów. Fakt, że szef rządu podał swój gabinet do dymisji w takiej formie, a nie podczas swojego wystąpienia w Sejmie oburzył posłów SLD. Tadeusz Iwiński pytał, dlaczego tym razem tak się stało, że dymisja rządu została złożona na piśmie.

Art. 162. konstytucji mówi jedynie, że "Prezes Rady Ministrów składa dymisję Rady Ministrów na pierwszym posiedzeniu nowo wybranego Sejmu", nie wspominając nic o formie, w jakiej ma się to stać.

Na inauguracyjne posiedzenie Sejmu przybyli m.in. b. prezydenci Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski, b. premierzy, m.in. Tadeusz Mazowiecki, b. marszałkowie Sejmu, m.in Wiesław Chrzanowski i Józef Oleksy, korpus dyplomatyczny, nuncjusz apostolski w Polsce abp Celestino Migliore, prymas Polski arcybiskup Józef Kowalczyk.

Pierwszą zapowiedziana inicjatywą już po zaprzysiężeniu posłów jest złożenie przez klub Ruchu Palikota wniosku o usunięcie krzyża z sali obrad Sejmu. Janusz Palikot oświadczył, że drugi już wniosek w tej sprawie trafi do marszałka Sejmu jeszcze we wtorek.

We wtorek pod Sejmem grupa pikietujących spaliła pluszowego czarnego kota; stanął także kilkumetrowy drewniany krzyż. Pikietujący tego dnia przed gmachem parlamentu protestowali także przeciwko dyskryminacji Radia Maryja i Telewizji Trwam.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama