Armenia – zachodni przyczółek na Kaukazie?

Rosja – zaangażowana w wojnę z Ukrainą – „odpuściła sobie” wiernego sojusznika, licząc na indolencję Zachodu. I tutaj spotkała Moskwę niemiła niespodzianka.

„Apelujemy do armeńskich przywódców, by nie dali się zwieść obietnicom Zachodu i nie pozwolili swemu krajowi wejść na błędną drogę, pełną zagrożeń i problemów gospodarczych”. W ten sposób rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zareagowało na spotkanie przedstawicieli Armenii, UE i USA, które odbyło się 5 kwietnia w Brukseli. Moskwa przekonuje, że rozmowy te są  dowodem zbiorowego wysiłku Zachodu, chcącego wciągnąć Kaukaz Pd w konflikt z Rosją. Z kolei kandydat w niedawnych wyborach prezydenckiej, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Dumy Państwowej Leonid Słucki, przestrzegł Erywań, że ulegając Zachodowi wchodzi  na ukraińską ścieżkę, „na tle niepowodzeń Kijowa w zastępczej wojnie kolektywnego Zachodu z Rosją, Waszyngton i Bruksela szukają antyrosyjskich „poligonów doświadczalnych” – napisał Słucki na swoim kanale w Telegramie.  Przy czym, w jednym pan Słucki się nie myli. Kijów rzeczywiście miał wpływ na zwrócenie się Erywania na Zachód.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Maria Przełomiec