Śmierci dla Boga nie żałuję. Komentarz Marcina Zielińskiego do niedzielnego II czytania

Nie zostałem reprezentantem Polski, ale modlę się z trenerami i niektórymi piłkarzami reprezentacji, towarzysząc im na drodze duchowej. Bóg daje nam o wiele więcej, jeśli tylko mamy serca gotowe, by coś dla Niego stracić.

 Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian (1 Kor 15, 20-26. 28)

Już na początku naszej drogi z Bogiem stykamy się z tajemnicą życia i śmierci. Przyjmując chrzest, zostajemy przecież zanurzeni w śmierć Chrystusa, a potem wynurzeni do nowego życia w Nim. Święty Paweł pisze: „Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć?  Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca.” (Rz 6, 3-4).
Możemy mówić o naszym powołaniu do życia wiecznego tylko w kategoriach umierania na ziemi i życia wiecznego „kiedyś”, w wieczności. Ale czy żyjąc jedynie z taką perspektywą („kiedyś”), nie pozbawiamy się ogromu Bożych planów i zamysłów, które Bóg chce realizować właśnie przez nas jeszcze tu, na ziemi? Usłyszałem kiedyś zdanie, że gdyby Chrystusowi chodziło jedynie o to, abyśmy zostali zbawieni i poszli do nieba, to nie trzymałby nas tak długo na tym świecie, ale po chrzcie zabierałby nas prosto do siebie. Zostaliśmy więc wybrani do reprezentowania Królestwa Bożego już teraz i każdy z nas ma na tym polu swoje zadanie do wykonania. O tym, jak bardzo świat potrzebuje oglądać żywych i zmartwychwstałych do nowego życia wierzących, z wielkim przejęciem mówi święty Paweł: „Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych” (Rz 8, 19).
W stworzeniu złożona została tęsknota za oglądaniem Królestwa Bożego na ziemi, a ono objawia się przez życie wierzących, którzy przez wiarę, wzmocnieni sakramentami, żyjąc Słowem Bożym, stają się znakami Boga w świecie. Jeśli chcemy stać się takimi ludźmi, potrzebujemy powiedzieć Bogu „TAK”. „TAK” na Jego plany i na Jego wolę dla naszego życia. „TAK” oznacza śmierć dla naszych własnych, egoistycznych planów czy wizji, a zgodę na to, aby Jego wola pełniła się w naszym życiu, nawet jeśli przyjdzie nam ponieść stratę.
Kiedy przed laty zaczynałem swoją świadomą drogę z Bogiem, chwilę po tym, gdy oddałem Mu stery mojego życia, On zaczął upominać się o takie sfery, o które był zazdrosny. W wieku 15-16 lat miałem swoje bożki. Każdy z nas je ma, inne na różnych etapach życia. Moimi bożkami były gry komputerowe, na które marnowałem długie godziny każdego dnia. Bóg upomniał się o to i zdecydowałem się, walcząc ze sobą, wyrzucić je do kosza. Jakiś czas później, na studiach, musiałem podjąć decyzję, czy skończyć z moim graniem w piłkę, bo czułem, że Bóg zaprasza mnie dalej, do wejścia jeszcze mocniej w posługę ewangelizacyjną.
Każda z tych „śmierci”, do których zapraszał mnie Bóg, charakteryzowała się ogromną wolnością, którą czułem w sercu. Dzisiaj żadnej śmierci dla Boga nie żałuję. Straciłem jedynie pozornie, a zyskałem dużo więcej niż oddałem. Po latach mogę spojrzeć wstecz i zobaczyć, że na stadionach, na których miałem grać w piłkę - dzisiaj modlę się z ludźmi i dzielę się Słowem Bożym. Nie zostałem reprezentantem Polski, ale modlę się z trenerami i niektórymi piłkarzami reprezentacji, towarzysząc im na drodze duchowej. Bóg daje nam o wiele więcej, jeśli tylko mamy serca gotowe, by coś dla Niego stracić.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Zieliński