Władysław z Gielniowa. Za osnowę swoich kazań brał Imię ponad wszelkie imię

W Wielki Piątek 1505 roku podczas kazania miał unieść się ponad ambonę, wołając: „Jezu, Jezu!”.

Czy to możliwe, by po jednym kazaniu do nowicjatu wstąpiła setka kandydatów? Tak, pod warunkiem, że kaznodzieją jest Jan Kapistran. „Wszyscy cisnęli się, by choć szaty jego dotknąć. Aby go ujrzeć, ludzie wchodzili na dachy, aż pod nimi łamały się krokwie”.


Gdy gorliwy uczeń wielkiego reformatora zakonu franciszkańskiego Bernardyna ze Sieny przybył w 1453 roku do Krakowa, Rynek pękał w szwach. Niepozornej postury, łysiejący, brodaty zakonnik stał na beczce pod kościółkiem św. Wojciecha, bo żadna ze świątyń nie była w stanie pomieścić tłumów, które garnęły się, by słuchać jego kazań. 


Wśród tłumu stał Marcin Jan – od roku żak Akademii Krakowskiej. Urodzony w ubogiej mieszczańskiej rodzinie w Gielniowie, między Opocznem a Przysuchą, młodzieniec chłonął każde słowo kaznodziei. Zrobiły one na nim tak piorunujące wrażenie, że jeszcze tego samego roku porzucił studia i 1 sierpnia 1462 r. wstąpił do krakowskiego zakonu franciszkanów.


Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz