- To było potrzebne, bo zaginął jeden z nas, kolega, alpinista, kapłan - mówią o poszukiwaniach ks. Krzysztofa Grzywocza członkowie wyprawy.
Opolska ekipa poszukiwawcza w kościółku, gdzie opolski ordynariusz odprawił Mszę św. w intencji zaginionego kapłana, szukających go i dobrodziejów Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Ciała nie ma, żyje w ludziach
Poszukiwania trwały tydzień, niestety nie odnaleziono żadnych śladów. Kilka znalezionych rzeczy zostało dokładnie zbadanych przez miejscową policję, jednak badania DNA i pies tropiący nie potwierdziły, by należały one do ks. Krzysztofa. Dalsze działania uniemożliwił śnieg, który już spadł i w tym rejonie może leżeć nawet do czerwca przyszłego roku.
Natomiast opolski biskup pojechał do Betten, by odprawić Mszę św. w kościele, w którym ks. Grzywocz sprawował liturgię ostatni raz przed zaginięciem. Jak podsumował, wyjazd ten miał kilka celów.
- Kiedy tam dojechałem, był akurat 30. dzień, odkąd ks. Krzysztof zaginął, więc to był jeden z podstawowych celów - modlitwa, Msza św., poszukiwanie, a także wyrażenie wdzięczności tym ludziom, którzy tam na miejscu w czas zaginięcia ks. Krzysztofa byli nam wielkimi dobrodziejami. Ci, którzy poszukiwali, ci, którzy organizowali tam wszystko na miejscu, cała wspólnota parafialna, proboszcz, burmistrz, poruszeni mieszkańcy, służby ratownicze, policja, przedstawiciele naszego konsulatu i ambasady. Była to okazja, by wyrazić tę wdzięczność i w czasie liturgii, i przy stole. Widzieliśmy ich ogromne przejęcie i smutek, że ciągle nie znaleziono ks. Krzysztofa, i żal, że nie są nam w stanie więcej w tym pomóc - podkreśla opolski ordynariusz.
Slajd z wyjścia ekipy poszukiwawczej z biskupem A. Czają trasą, którą prawdopodobnie szedł ks. Krzysztof Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość - Ta Msza św. to było dla nas bardzo duże przeżycie, bo zobaczyliśmy, jaką osobą był ks. Krzysztof. Tam była praktycznie cała społeczność lokalna, zapłakana. Ważne było też dla nas to, że ksiądz biskup nam pobłogosławił, przekazał słowa wsparcia - przyznaje Arkadiusz Tabisz.
Prócz modlitwy pewną formą duchowego pożegnania było przejście szlakiem, którym szedł prawdopodobnie ks. Grzywocz. Ekipa, wraz z biskupem i towarzyszącymi mu osobami, doszła za schronisko, na wysokość jeziora, by wrócić, odmówiwszy przy pobliskim krzyżu Koronkę do Miłosierdzia Bożego.
Biskup docenił zaangażowanie grupy, która tam pojechała, wspólnoty, jaką tworzą, i posługi na rzecz odnalezienia ks. Krzysztofa. Prosił o dalszą modlitwę w intencji zaginionego kapłana.