Kanadyjskie sądy specjalne

Rozprawa przy okrągłym stole, ogień za plecami sędziego, proces zdrowienia zamiast procesu karnego i odsiadywania kary w więzieniu - tak wygląda alternatywny nurt w kanadyjskim systemie sądowniczym, ale tylko dla Indian, Inuitów i Metysów.

Właśnie mija rok od szeroko komentowanego uzasadnienia, które sędzia Shaun Nakatsuru napisał w sprawie Jesse'ego Armitage'a, sądzonego w Toronto według tzw. zasady Gladue. Sędzia nie tylko użył prostego języka, by 29-letni Armitage zrozumiał uzasadnienie, ale też opisał trudną przeszłość skazanego. Mężczyznę, który od dawna miał kłopoty z prawem, skazano na 14-miesięczny okres próbny, podczas którego miał pracować na rzecz swojej społeczności i regularnie spotykać się z sędzią. Popełnił jednak kolejne wykroczenie i po rozmowie z sędzią sam poprosił, by pozwolono mu odbyć w więzieniu pozostałe dziewięć miesięcy kary.

Od 1999 roku w Kanadzie powstają specjalne sądy dla osób o pochodzeniu indiańskim, inuickim i metyskim, nazywane Gladue Courts. Mają one doprowadzić do zadośćuczynienia i trwałej zmiany w zachowaniu przestępcy.

W kanadyjskim systemie wymiaru sprawiedliwości jest to coś wyjątkowego. W 2005 roku część społeczności muzułmańskiej w Ontario próbowała doprowadzić do usankcjonowania sądów stosujących szariat, ale wobec protestów, m.in. ze względu na brak równouprawnienia kobiet, wycofano się z tego pomysłu. W rezultacie także społeczności chrześcijańskie i żydowskie w Ontario poparły wprowadzony przez premiera prowincji Daltona McGuinty'ego zakaz funkcjonowania wszelkich sądów religijnych, w tym religijnych sądów rodzinnych. Także w Quebecu parlament tej frankofońskiej prowincji przyjął wniosek o zakazie tworzenia sądów stosujących zasady religii.

Sądy dla Indian, Inuitów i Metysów nie zajmują się religią i działają w granicach obowiązującego prawa. Utworzono je, by zmniejszyć nieproporcjonalnie wysoki odsetek więźniów o takim pochodzeniu etnicznym. Indianie, Inuici i Metysi stanowią obecnie ok. 4 proc. kanadyjskiego społeczeństwa, ale w więzieniach stanowią ponad 23 proc. osadzonych. Kiedy tworzono "sądy Gladue", pierwotni mieszkańcy Kanady stanowili 2 proc. społeczeństwa i prawie 11 proc. osadzonych. Przyczyną wysokiej przestępczości wśród tych społeczności jest bieda, niedostateczna edukacja, niechlubne dziedzictwo przymusowych szkół dla Indian, a w konsekwencji alkoholizm i narkomania. Nie bez znaczenia są też rasistowskie postawy wśród części policjantów.

Określenie "sąd Gladue" pochodzi od sprawy rozpatrywanej w 1999 roku przez Sąd Najwyższy Kanady. 19-letnia Jamie Gladue zabiła swojego partnera, podejrzewając go o zdradę i została skazana na trzy lata więzienia. Sąd pierwszej instancji nie wziął pod uwagę jej indiańskiego pochodzenia, bo mieszkała w mieście. Sąd apelacyjny Kolumbii Brytyjskiej odrzucił odwołanie od wyroku. Sąd Najwyższy podtrzymał wymiar kary, wskazał jednak, że od 1996 roku kanadyjskie prawo nakazuje brać pod uwagę indiańskie, inuickie lub metyskie pochodzenie oskarżonego niezależnie od jego miejsca zamieszkania i zaleca, o ile to tylko możliwe, stosowanie innych kar niż kara więzienia. Może się to wiązać z obowiązkiem wzięcia udziału w programie dla alkoholików czy też w szkoleniach radzenia sobie z gniewem, by rozwiązać problemy, które doprowadziły do przestępstwa.

Rozprawa w ramach "sądu Gladue" toczy się w nieco innych warunkach niż zwykłe procesy. I tak w sali rady plemiennej Walpole Island First Nation, która raz na miesiąc zamienia się w salę posiedzeń sądu, stoi okrągły stół i pali się ogień. Przy stole siadają razem sędzia, oskarżony, adwokat i prokurator, członkowie społeczności i pracownicy socjalni, by razem opracować "plan powrotu do zdrowia", w którym określa się zarówno zasady pomocy przestępcy, ofierze i społeczności, jak i sposoby weryfikacji, czy oskarżony bierze odpowiedzialność za swój czyn i ponosi jego konsekwencje.

Kanadyjskie sądy są zobowiązane do stosowania zasady Gladue we wszystkich sprawach z udziałem osób identyfikujących się jako Indianie, Inuici czy Metysi, o ile tylko stający przed sądem powoła się na swoje pochodzenie. Prawnik zbiera wówczas szczegółowe informacje dotyczące przeszłości oskarżonego, w tym na temat społeczności, z której się wywodzi. Nie wystarczy więc powiedzieć: "Jestem Indianinem".

 

« 1 »
DO POBRANIA: |