Kościół osaczony

Profil nowego papieża – zdrowy, święty, młody – nabierze ostrych rysów, kiedy kardynałowie zamierzą się z problemami świata i Kościoła.

Nad Rzymem kłębią się dziś chmury. Dla 4300 dziennikarzy to kolejny dzień pracy i wyczekiwania na datę konklawe. Wyczekiwania dla świata.

Kolejny dzień spotkań kardynałów. Trwa trzecia sesja kongregacji. O godz. 13.00 kolejna konferencja prasowa. Może dowiemy się już konkretów.

Wszystko to, choć rozciąga się w czasie, ma swoje dobre strony. Nie tylko purpuraci, ale też dziennikarze coraz intensywniej myślą o Kościele, o tym, jaki jest i kogo potrzebuje u sterów. Może z wyjątkiem amerykańskich rekinów prasowych, które z uporem wciąż tylko mielą jedno: skandale w Kościele... To dla nich pożywka, inaczej nie przetrwają. Swoją drogą do złudzenia przypominają, niestety, postawę większości polskich publicystów „Gazety Wyborczej”, „Newsweeka” czy „Wprost”. Piszą tak, jakby Kościół nie miał innej twarzy. A może oni boją się tego właściwego oblicza Kościoła dotknąć...

Spotkanie

W czasie pięciu konsystorzy Benedykt XVI powołał aż 67 nowych kardynałów elektorów. Pozostali, którzy otrzymali kardynalski biret, są w wieku emerytalnym, przekroczyli 80 lat. Większość z nich się jednak nie zna.

– Dlatego najważniejsze dla nas są spotkania nieformalne, przy kawie, przy stole, a także wymiana zdań i pytań w czasie obrad kongregacji – mówi kard. Raymundo Damasceno, przewodniczący Konferencji Episkopatu Brazylii. 76-letni purpurat po raz pierwszy będzie uczestniczył w konklawe. Drobnym kroczkiem niskiej postury Brazylijczyk zmierza na kolejną sesję kongregacji przed konklawe. Uśmiecha się. Z dala przypomina trochę dobrego papieża Jana XXIII. Nosi nawet podobny kapelusz. – Musimy mieć czas na rozmowy, byśmy mogli nakreślić profil przyszłego papieża – mówi purpurat. – Musimy wybrać kogoś, kto stanie na wysokości zadania w tym trudnym dla Kościoła momencie.

Coraz częściej spekuluje się tu, że na tronie Piotrowym mógłby zasiąść któryś z duchownych z Ameryki Łacińskiej. Kard. Damasceno kiwa przecząco głową – Młodszy ode mnie musi być! – i znika za bramą auli synodalnej.

„Świat potrzebuje papieża, który będzie mówił dwoma językami: językiem Boga i ludzi” - mówi kard. Jean Poupard, emerytowany przewodniczący Papieskiej Rady Kultury w rozmowie z „Corriere della sera”.

Trudne tematy

Choć pierwszy dzień kongregacji minął w przyjemnej i lekkiej atmosferze, to jeśli data konklawe wreszcie zostanie ustalona, kardynałów z całego świata czeka trudniejsza debata. Muszą, jak zapowiadał kard. Sodano, dziekan Kolegium Kardynalskiego, zmierzyć się z sekularyzacją społeczeństwa, odejściem wiernych od Kościoła. Będą rozmawiać o niepokojącym spadku powołań kapłańskich, o relacjach z innymi wyznaniami.

Jak donosi dziennik „La Stampa” w tekście pod sugestywnym tytułem: „Skandale i władza. Owocem konklawe będzie reforma kurii rzymskiej”, purpuraci będą też do końca tygodnia dyskutować o sprawach związanych z biurokracją w Kościele. „W centrum sesji musi pojawić się kryzys w Kościele" – pisze Andrea Tornielli. Watykanista, powołując się na rozmowę z „jednym z czynnie wybierających papieża kardynałów” podkreśla, że w mediach istnieje „fałszywy obraz Kurii Rzymskiej, przygniecionej skandalami, jak afera Vatileaks". „Nie ma jednak wątpliwości – miał powiedzieć anonimowy kardynał – że wielu z nas daje powody dziennikarzom do opisywania tej instytucji w złym świetle. Jestem przekonany, że to, co się działo w ostatnich latach, bardzo zaważy na przebiegu konklawe”.

Jak choćby najświeższa sprawa wycofania się z konklawe szkockiego kard. O’Briena, który sam przyznał się do „nadużyć seksualnych wobec księży i niewłaściwych zachowań, nie licujących z urzędem, który piastuje”. Kardynał uderzył się w piersi, przeprosił, wycofał. A jednak brytyjscy i amerykańscy dziennikarze nie zostawiają na nim suchej nitki. Trzeba obserwować z bliska, jakim tonem wyższości zadają pytania. Z jaką buńczuczną pewnością. Chwilami zastanawiam się, czy gdyby zapytać, czym jest dla nich Kościół, to czy w tym swoim oceanie rzekomej wiedzy wymienią Chrystusa?

– Proszę państwa – tłumaczył się w czasie konferencji prasowej o. Lombardi, rzecznik Stolicy Apostolskiej – to spotkanie ma dotyczyć przebiegu kongregacji, a nie skandalu seksualnego wokół kard. O’Briena. Czemu nie pytacie mnie o innych kardynałów, których lista dobra i świętości się nie kończy?

Ta wymowna odpowiedź o. Lombardiego w mig ucięła kolejne spekulacje i postawiła tamę nieprzystającym do sytuacji pytaniom. Aż chciało się krzyczeć, że Kościół to nie tylko skandale, ale ocean miłości.

Gazety włoskie rozpisują się o konieczności reformy kurii rzymskiej. Jak sugeruje Tornielli, są co najmniej dwa sposoby. Część purpuratów skłania się ku temu, by przykładowo takie dykasterie jak Papieska Papieska Rada ds. Rodziny czy ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia mogły zostać wchłonięte przez dykasterię ds. świeckich. Kompetencje dotyczące imigrantów i Papieskiej Rady Cor Unum (koordynuje działania związane z akcjami humanitarnymi i pomocą Stolicy Apostolskiej w przypadkach katastrof, prowadzi nadzór nad Caritas Internationalis) mogłyby być poddane Radzie Iustitia et Pax. Kuria rzymska w ten sposób działałaby znacznie prościej i prężniej – twierdzi Tornielli. Anonimowy kardynał w rozmowie z Torniellim podkreśla, że ważnym elementem reform będzie stanięcie twarzą w twarz z aferami i nieprawidłowościami, jakie wyszły przy okazji Vatileaks. „Oprócz zmian na najwyższych stanowiskach, dobrze byłoby wprowadzić zakaz wchodzenia do kolegium kardynalskiego nowym szefom dykasterii kurii. Kapłani bowiem mają być w kurii, by pracować, a nie robić karierę” – twierdzi purpurat na łamach „La Stampy”.

„Potrzeba papieża, który będzie najpierw pasterzem, kogoś, kto pochodzi całkiem spoza kurii rzymskiej, świętego” – kończy rozmówca Torniellego.

Zresztą sam Benedykt XVI, żegnając się z kardynałami 28 lutego, tak powiedział: „przyszły papież ma być zdrowy, młody i święty”.

Złapać kardynała

– Nie patrzcie na mnie. Wykluczone! – żartował kard. Andre Vingt-Trois, metropolita Paryża. Chętnie rozmowę podejmują amerykańscy purpuraci. Zwołali oni nawet osobną konferencję prasową dla amerykańskich dziennikarzy, tłumacząc, że „trzeba z nimi rozmawiać, tak jak ze światem”. Sporo w tym racji – im lepszy kontakt z dziennikarzami, tym – co tu dużo mówić – mniej bzdur o Kościele w prasie. W zasadzie przyglądam się tej bieganinie dziennikarzy – w której sama uczestniczę – z subtelnym zażenowaniem. Gdyby kardynałowie poszczególnych krajów postąpili jak ich koledzy zza oceanu, sądzę, że uniknęlibyśmy niepotrzebnych epitetów i spekulacji. Zresztą zapytany przez nas o. Lombardi, czy kardynałowie mają zakaz mówienia, wyjaśnił: – Złożyli przysięgę dotrzymania tajemnicy, ale tylko w sprawach dotyczących konkretnych ustaleń w czasie kongregacji. Możecie ich pytać o profil papieża, o sytuację w ich Kościele. To wskazane.

Tymczasem niejedno polowanie na kardynała, na kilka słów komentarza kończy się odepchnięciem przez policję. Szkoda, bo obraz Kościoła może byłby bardziej przyjazny. Kard. Vallejo, emerytowany metropolita Sewilli w rozmowie z gosc.pl powiedział wczoraj, że „Kościół nie może się zamykać przed światem i bać się go”. Na moje pytanie, czy kardynałowie nie czują presji ze strony mediów w kwestii wyznaczenia daty konklawe, kard. Vallejo powiedział: – Absolutnie. Nie czujemy żadnej presji ze strony mediów. Wykonujecie swoją pracę: pani, koledzy. Ja swoją. My to rozumiemy. Data konklawe zależy od tego, jak szybko się porozumiemy. Bądźmy dla siebie cierpliwi nawzajem. Razem pracujemy przecież dla dobra świata.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Z Rzymu Joanna Bątkiewicz-Brożek