Co fascynuje episkopalnego biskupa?

Zmyślne mechanizmy wszechogarniającego Fejsbuka doprowadziły mnie dziś na skraj przepaści, nad którą znaleźli się niektórzy postępowi chrześcijanie. Stoją oni przed wielką, historyczną wręcz szansą, aby zrobić krok do przodu. Pozwolę sobie jednak odłączyć się od tej wycieczki.

Nad wspomnianą krawędzią, ba, nawet kanionem, znalazłem się co prawda tylko wirtualnie. A to za sprawą wywiadu, który ożywił mnie nad wyraz, rozbudził po sennym nieco poranku. I na koniec wzbudził głębokie współczucie. Gwiazdą tej rozmowy, zamieszczonej w „Tygodniku Powszechnym”,  jest emerytowany biskup Kościoła episkopalnego w USA, John Shelby Sponge. A tytuł jej „U katolików byłbym ekskomunikowany”. Ach my, katole, takie ciemniaki. Zero otwartości. Za to wspólnota naszego bohatera to co innego. Nie ma wiele wspólnego z naszym, lokalnym, katolickim ciemnogrodem. To Postępowcy przez duże Pe. Czym zresztą biskup się szczyci. Jak sam wspomina, niemałe były jego osiągnięcia duszpasterskie, bo w chwili odejścia na zasłużona emeryturę w jego diecezji było już 35 kapłanów i kapłanek otwarcie przyznających się do homoseksualizmu, a większość z nich żyło ze swoimi partnerami! Niewielu dziś biskupów może się pochwalić takimi statystykami!

Ach, niestety za szybko emerytura wyciągnęła go z duszpasterstwa, bo czasu zabrakło, by podciągnąć inne statystyki. Mianowicie liczbę wiernych Kościoła episkopalnego. Ta, jakby na złość światłemu hierarsze, spada znacznie szybciej niż u innych chrześcijan, tych z grupy zacofańców. Niczym się jednak dostojnik nie martwi, czoła swego w trosce marszczyć nie musi, bo wie, że nie ilość, a jakość siłę jego wspólnoty buduje.

- Sęk w tym, czy jesteśmy otwarci, czy zamknięci na nowe prawdy – zaznacza pasterz. Bo jak powszechnie wiadomo, prawd mamy tyle co ludzi, albo przynajmniej co kolorów na tęczowej fladze. Dzięki temu nie ma obaw, że życie stanie się nudne. Każdy w takim Kościele znajdzie coś dla siebie. Żeby życie miało smaczek…

Żeby zatem smaczek nie został utracony, buzować muszą w kapłaństwie hormony. I to nie jednego li tylko rodzaju. Bo męskie i żeńskie zarazem. Są więc kapłani i kapłanki. By żadna z kobiet nie czuła się wykluczona. Jak odrzucona bywa we wspólnotach o barbarzyńskim, czy też rzymskim rodowodzie. Nie wpadł jeszcze nestor na pomysł jak rozwiązać problem mężczyzn, którzy czują się wykluczeni ze względu na brak możliwości rodzenia. Ale ten przypadek z pewnością jakoś pokonają jego następcy.

Ważne, że już udało się zrobić tak wiele, dla tak… niewielu. I to hierarchę zachwyca i fascynuje. Biskup Sponge zaznacza bowiem wyraźnie, co jest istotą jego chrześcijaństwa: "Dla mnie najbardziej ekscytującą sprawą w Kościele episkopalnym jest to, że są wśród nas ludzie o różnym kolorze skóry, na kierowniczych stanowiskach są kobiety, mamy też gejowski i lesbijski kler, który nie cierpi z powodu dyskryminacji, a także to, że jesteśmy w ciągłym dialogu z żydami, muzułmanami, buddystami, hinduistami i nie staramy się ich nawracać." Wspaniale. Tutaj jednak moje skołatane, staroświeckie, przesiąknięte ciemnogrodem nerwy nie wytrzymują. Nie, żebym nie popierał szacunku dla każdego człowieka bez względu na kolor skóry, płeć, przekonania. Po prostu dla mnie osobiście najbardziej ekscytującą sprawą w Kościele katolickim jest doświadczenie spotkania z Jezusem Chrystusem. Reszta jest wtórna. I tego doświadczenia biskupowi na stare lata szczerze życzę. Amen!

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Wojciech Teister