Nowy numer 23/2023 Archiwum

Kościół jest przeciwieństwem biblijnej wieży Babel

Wierzymy, że modlitwa może zmienić świat, że pokój jest darem Boga – mówi o. Ireneusz Sławomir Ledwoń OFM

Ks. Tomasz Jaklewicz: Jaki jest cel spotkań w Asyżu?
O. Ireneusz Sławomir Ledwoń: – Od strony politycznej spotkanie przedstawicieli religii jest jeszcze jednym apelem o bardziej skuteczne działania na rzecz pokoju. Od strony religijnej takie spotkanie uświadamia, że dawcą pokoju ostatecznie jest Bóg. Asyż pokazuje ponadto, że nie będzie pokoju w świecie, jeśli nie będzie pokoju między wyznawcami różnych religii. Religie bywały w historii przyczyną napięć i konfliktów, Asyż dowodzi, że potrafią się zjednoczyć w wysiłkach na rzecz pokoju.

 


Benedykt XVI zmienił formułę spotkania. Zaprosił na nie także  ludzi dobrej woli. W programie nie ma publicznych modlitw. Jest  czas na indywidualną modlitwę w ciszy. Jak to rozumieć?
– Zaproszenie niewierzących oznacza poszerzenie wspólnoty ludzi, którzy są pielgrzymami pokoju. Hasło „Pielgrzymi prawdy, pielgrzymi pokoju” zwraca uwagę, że wszyscy jesteśmy ludźmi w drodze, ale źródłem pokoju w świecie musi być pokój w człowieku, otwarcie na prawdę większą od nas. Sądzę też, że wyraźne jest tu zaakcentowanie elementu dialogu przed modlitwą: chrześcijanie, wyznawcy różnych religii oraz wszyscy ludzie dobrej woli przypominają żywo kręgi dialogu prowadzonego przez Kościół, ukazane przez Pawła VI w encyklice „Ecclesiam suam”.

Spotkania w Asyżu zorganizowane przez Jana Pawła II spotykały się z zarzutem, że Kościół rezygnuje z przekonania, że pełnia prawdy objawionej jest w Jezusie Chrystusie. Jak odpowiedzieć na taki zarzut?

– Przedstawiciele różnych religii nie modlili się wspólnie, ale w swoich grupach religijnych. Jan Paweł II bardzo się troszczył, aby uniknąć wszelkich pozorów synkretyzmu czy relatywizowania religii. Nawiasem mówiąc, nie do końca to się udało. W 1986 roku modlitwy wyznawców religii niechrześcijańskich odbywały się w kościołach katolickich. Intelektualiści włoscy pisali o tym w liście do Benedykta XVI, wspominając, że pamiętają m.in. zabite kury leżące na ołtarzu w Bazylice św. Klary czy posążek Buddy nad ołtarzem w kościele św. Piotra. Tego typu rzeczy nie powinny mieć miejsca. Natomiast warto pamiętać, że już od wielu lat odbywają się spotkania modlitewne, na których spotykają się np. chrześcijanie z żydami czy chrześcijanie z muzułmanami. Te modlitwy mają aprobatę episkopatów. Oczywiście nie da się sprowadzić wszystkich religii do jakiejś jednej płaszczyzny teologicznej.

Może niepokój płynie z symbolicznej wymowy pamiętnej sceny: papież siedzi wśród liderów innych religii. Można to odczytać jako zrównanie tych religii, czyli ich zrelatywizowanie...
– Ale ten symbol można odczytywać też inaczej. Sobór Watykański II mówi, że Kościół jest znakiem i narzędziem zjednoczenia ludzi z Bogiem i ludzi między sobą. Mowa jest o jedności ludzi, nie tylko chrześcijan. Kościół jest przeciwieństwem wieży Babel, która była symbolem podziału. Kościół ma jednoczyć, gromadzić owce w jednej owczarni pod jednym pasterzem. Spotkanie w Asyżu wyraża tę prawdę, że wobec Boga ludzie są jednością. Wynika ona z naszego pochodzenia – jesteśmy dziećmi jednego Boga, oraz z naszego ostatecznego powołania do wieczności, do zbawienia. Każdy zmierza do tego celu drogą swojej religii. Oczywiście nie można powiedzieć, że wszystkie religie są równorzędnymi drogami zbawienia dla swoich wyznawców. Chrześcijaństwo głosi, że jedynym zbawicielem jest Jezus Chrystus. I ostatecznie tylko On zbawia, także tych, którzy są wierni swojej religii. Łaska zbawienia idzie zawsze od Chrystusa przez Kościół, nawet jeśli dosięga człowieka w religii innej niż chrześcijaństwo.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast