Zorganizowanie konwencji programowej Lewicy w dniu 41. rocznicy śmierci ks. Popiełuszki, jest albo kompletną głupotą, albo próbą uderzenia w ważny dla Polaków symbol.
19 października 1984 roku był piątek – ciepły i słoneczny. Tego dnia w Bydgoszczy ks. Jerzy Popiełuszko odprawił swoją ostatnią Eucharystię. Po niej wsiadł do samochodu, aby wrócić do Warszawy. Nigdy tam nie dojechał. Oprawcy wrzucili jego zmaltretowane ciało do Wisły w pobliżu tamy we Włocławku. Znaleziono je dopiero 30 października. Sekcja zwłok ks .Jerzego Popiełuszki wykazała: trzy wybite zęby, połamanie sześciu żeber, wyrwane trzy palce ręki, 61 ran o długości ok. sześciu centymetrów na całym ciele, połamany nos, wyrwane ucho, powyrywane włosy, przypalanie, wyrwany język, duszenie, zmiażdżone kolano, wyrwane paznokcie, siniaki od uderzenia pałką, śmierć przez utopienie. Za morderstwo zostało skazanych trzech funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa.
19 października 2025 roku jest niedziela – ciepła i słoneczna. To właśnie ten dzień Lewica wybrała na zorganizowanie swojej konwencji programowej pod tytułem „Polska jutra”. Konwencja odbywa się we… Włocławku. Partia uzasadnia tę lokalizację, tłumacząc, że „Włocławek to miejsce, w którym przyszłość zaczyna się teraz”.
Nie wiem, jak nazwać organizację konwencji Lewicy właśnie w dniu i miejscu śmierci męczeńsko zamordowanego kapłana. Trolling? Plucie w twarz? Bezmyślność? Złośliwość? Ignorancja? Głupota? Czy naprawdę w całej partii nie znalazł się nikt, kto kojarzy tę datę i to miejsce i wie, z czym wiążą się dla milionów Polaków?
To coś więcej, niż zwykła „zbieżność”. To uderzenie w symbol, który powinien budzić szacunek i refleksję. Trudno tu wierzyć w przypadek – prawdopodobnieństwo takiej koincydencji to jak wygrana „szóstki” w Totolotka. Wybór miejsca konwencji prawdopodobnie był podyktowany faktem, że prezydentem Włocławka jest w tej kadencji Krzysztof Kukucki z Nowej Lewicy, do niedawna sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii. Przez pozostałe 364 dni w roku Włocławek jako miejsce konwencji Lewicy nie wzbudziłby najmniejszych wątpliwości. Ale w tym przypadku zbiegło się TO miejsce i TEN dzień.
Wiem, że dzisiejsi członkowie Lewicy nie odpowiadają za śmierć ks. Jerzego Popiełuszki. Ale nie sposób zapomnieć, że wielu z nich jest spadkobiercami dawnej PZPR – władzy, która prześladowała duchowieństwo i opozycję. Sam przemawiający dziś na konwencji przewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty wstąpił do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w 1983 roku w czasie, gdy ks. Popiełuszko był już prześladowany przez aparat tej samej władzy. Nie twierdzę, że miał choć cień związku z morderstwem, absolutnie go o to nie obwiniam. Ale przyzwoitość nakazuje, żeby uszanować pamięć tamtych tragicznych wydarzeń.
Wczoraj we Włocławku odbyły się uroczystości, upamiętniające śmierć kapelana Solidarności. Dziś miasto stało się areną politycznego wystąpienia polityków Lewicy. Trudno o większy kontrast. Nie wiem, czy to prowokacja, czy ślepota. Ale wiem, że są symbole, których się nie dotyka. Są rany, których się nie rozdrapuje. I są dni i miejsca, w których po prostu trzeba milczeć.
Agnieszka Huf
Dziennikarka, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Z wykształcenia pedagog i psycholog, przez kilka lat pracowała w placówkach medycznych i oświatowych dla dzieci. Absolwentka Akademii Dziennikarstwa na PWTW w Warszawie. Autorka książek „Zawsze myśl o niebie: historia Hanika – ks. Jana Machy (1914-1942)” oraz „Szczeliny. Bóg w popękanej psychice”.