Czy dziś kanclerz Niemiec mógłby gardzić Polską tak, jak Schroeder?

Odmowa ekstradycji Wołodymyra Żurawlowa do Niemiec i bezczelne zeznania byłego kanclerza Schroedera ws. Nord Stream pokazują, jak zmieniło się wzajemne położenie Polski i Niemiec na przestrzeni ostatnich lat.

„Polityka pokojowa”. Zarówno wtedy jak i dziś. Tak właśnie były kanclerz Niemiec, Gerhard Schroeder określił budowę rurociągów Nord Stream w czasie swojego piątkowego przesłuchania przed komisją śledczą parlamentu krajowego w Schwerinie w Meklemburgii-Pomorzu Przednim. Komisja wyjaśnia rolę niemieckich struktur państwowych, jaką te odegrały w powołaniu finansowanej przez spółki Nord Stream fundacji, realizującej bezpośrednio interesy rosyjskiego sektora gazowego.

Schroeder z pogardą o polskim sprzeciwie wobec Nord Stream

Pomimo tego, że dziś dla wszystkich jest już oczywiste, że prowadzone po dnie Bałtyku z pominięciem państw Europy Środkowej gazociągi były instrumentem politycznym, który umożliwił Rosji sfinansowanie i przeprowadzenie pełnoskalowej inwazji na Ukrainę, były szef rządu federalnego w Berlinie, a później jeden z dyrektorów w Gazpromie, bronił swojej polityki i robił to w wyjątkowo bezczelny sposób. Czego zatem mogliśmy się dowiedzieć z wystąpienia Schroedera?

Merytorycznie niewiele, ponieważ wielokrotnie uchylał się od odpowiedzi na kluczowe pytania, zasłaniając się niepamięcią. Zapytany o swoje powiązania ze środowiskiem biznesowym związanym z budową gazociągu odpowiedział krótko: „To nie wasz interes”. Jednak jedną z ciekawszych z naszego punktu widzenia była wypowiedź byłego kanclerza na temat protestów zgłaszanych ws. Nord Stream przez Polskę:

„Zastrzeżenia polskiego rządu wobec gazociągu przez Bałtyk mnie nie interesowały” – stwierdził.

Czy dziś kanclerz Niemiec mógłby gardzić Polską tak, jak Schroeder?   Gerhard Schroeder, Dmitrij Medwiediew i patriarcha Cyryl. kremlin.ru

Ile jest w Niemczech autorefleksji?

Bezwstydna szczerość byłego kanclerza obnaża sposób, w jaki postrzegano w Berlinie Polskę. W najlepszym razie Warszawa odgrywała w niemieckiej optyce rolę junior-partnera, ubogiego szlachcica, który najmuje się u bogatego pana, by ten, w zamian za realizację zleconych zadań zapewnił mu podstawowy byt, jednak bez prawa do zgłaszania własnych uwag. Hierarchia bowiem musi być zachowana, również w stosunkach międzynarodowych.

Popis bezczelności wobec Polski, jaki dał w piątek Schroeder został zresztą zauważony za Odrą. Swój komentarz na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung” poświęcił temu wystąpieniu Reinhard Veser:

„Stwierdzenie [Schroedera], że nie przejmuje się sprzeciwem polskiego rządu wobec gazociągu przez Morze Bałtyckie, jest bezczelne wobec sąsiedniego kraju, który w przeciwieństwie do Rosji jest sojusznikiem Niemiec. Swoim stanowiskiem Schröder znacząco przyczynił się do utrwalenia historycznie zakorzenionej nieufności Polaków do Niemiec, nawet w kręgach proeuropejskich. Fakt, że celowe lekceważenie polskich interesów określa mianem „polityki pokojowej”, jest wymowny” – pisze dziennikarz FAZ.

Ale czy rzeczywiście nieufność wobec polityki wschodniej Berlina jest nad Wisłą wyłącznie pokłosiem działań opłacanego przez Moskwę byłego kanclerza z SPD? Nawet zostawiając poza marginesem dyskusji zaszłości historyczne, takie jak nie wyrównane rachunki za zniszczenie Polski w czasie II wojny światowej, trudno obwiniać o ten niski poziom zaufania wyłącznie Schroedera. Przecież projekt gazociągu północnego nie tylko kontynuowała, ale twórczo rozwinęła w ciągu kilkunastu lat swoich rządów jego chadecka następczyni Angela Merkel. Była szefowa niemieckiego rządu jeszcze w wypowiedziach sprzed kilkunastu dni broniła tej polityki i to pomimo tego, co wydarzyło się i nadal dzieje na Ukrainie. Również reakcje niemieckiego społeczeństwa dotyczące eksploatacji gazociągów łączących Niemcy z Rosją nie są jednoznaczne. Chociaż po ataku rosyjskich wojsk w lutym 2022 r. większość Niemców przestała popierać ten pomysł, to nadal w ostatnim dużym sondażu na ten temat, przeprowadzonym już po inwazji, za uruchomieniem Nord Stream było 4 na 10 Niemców (przy 53 proc. przeciw). Największy odsetek zwolenników zidentyfikowano wśród wyborców AFD, której to poparcie od czasu przeprowadzenia badania znacznie wzrosło.

Jednak najnowszym sygnałem dotyczącym niemieckich nastrojów ws. energetycznej współpracy z Moskwą jest sprawa śledztwa, jakie w tym kraju toczy się przeciwko grupie Ukraińców podejrzewanych o wysadzenie gazociągu latem 2022 r. Rzekomi sprawcy są ścigani przez niemiecki wymiar sprawiedliwości jako terroryści, a tamtejsza prokuratura wydała za nimi europejski nakaz aresztowania. W związku z tym międzynarodowym „listem gończym” we Włoszech i w Polsce zatrzymano dwóch obywateli Ukrainy. Jednak zarówno włoski jak i polski sąd odmówiły ekstradycji zatrzymanych do Niemiec.

Jak Niemcy zareagowali na odmowę ekstradycji Wołodymyra Żurawlowa?

Na poziomie oficjalnych przedstawicieli niemieckich władz komentarze do decyzji polskiego sądu są stonowane i wstrzemięźliwe. Szef niemieckiego MSZ Johann Wadephul oświadczył, że decyzję polskiego sądu należy uszanować, gdyż zasada podziału władzy wymaga, by władza wykonawcza nie wtrącała się w postanowienia sądów. Komentarza do sprawy odmówiła rzeczniczka niemieckiej prokuratury generalnej Ines Peterson i ministerstwo sprawiedliwości.

Jednak już wśród polityków opozycji dominuje ton krytyczny wobec polskiej decyzji. Najostrzej w tej sprawie wypowiadają się przedstawiciele lewicowego BSW i prawicowej Alternatywy dla Niemiec. Jednak śledztwo w sprawie wysadzenia Nord Streamu zainicjował prokurator generalny wywodzący się z rządzącej w poprzedniej kadencji partii liberałów FDP, a sam rząd Olafa Scholza mocno to śledztwo wspierał.

Widać więc wyraźnie, że sami Niemcy są odrobinę zdezorientowani sytuacją, w której strona polska im odmawia, a elity polityczne od prawa do lewa pokazują figę z makiem.

Berlin-Warszawa: wzajemne postrzeganie wymaga redefinicji

Pod wieloma względami relacje polsko-niemieckie należą dziś do kategorii tych najbardziej skomplikowanych. Z jednej strony jesteśmy bowiem sojusznikami i bardzo ważnymi dla siebie nawzajem partnerami gospodarczymi. Z drugiej jednak na wielu przestrzeniach wewnętrzne interesy Warszawy i Berlina są ze sobą w jawnej sprzeczności. Niemcy od wieków preferowały bezpośrednią współpracę z Rosją i fakt spowodowanych rosyjską agresją chwilowych trudności w tej przestrzeni tego przyzwyczajenia nie zmieni. Zmienia się natomiast pozycja Polski na arenie międzynarodowej – trzy i pół dekady dynamicznego wzrostu gospodarczego sprawiły, że polskie społeczeństwo nie tylko jest coraz bardziej świadome własnych interesów, ale też coraz mocniej oczekuje od swoich władz prowadzenia polityki podmiotowej, która nie zawsze jest dla polityki Berlina obojętna. Nord Stream jest tego najbardziej wyrazistym przykładem, ale – na mniejszą skalę – podobne napięcia widzimy także przy okazji takich inwestycji jak CPK czy port kontenerowy w Świnoujściu, który stanowi bezpośrednią konkurencję dla portu w Hamburgu, a jego budowie towarzyszą regularne protesty strony niemieckiej (oczywiście pod pretekstem zagrożenia dla środowiska).

Widzi to nawet przyjaźnie nastawiony do Berlina rząd premiera Donalda Tuska, który pod presją społeczną nie mógł zrezygnować z realizacji Centralnego Portu Komunikacyjnego.

Jednocześnie, twardo realizując własne interesy, nie należy zapominać o tym, że nasza gospodarka jest ściśle związana z niemiecką i każdy poważny kryzys za Odrą z jednej strony jest dla nasz szansą do mocniejszego zaakcentowania własnej podmiotowości, z drugiej jednak jego echo odbija się od ścian polskich fabryk.

Na marginesie sprawy niedoszłej ekstradycji Wołodymyra Żurawlowa i zeznań byłego kanclerza Schroedera zobaczyliśmy – trochę przy okazji – jak bardzo zmieniła się pozycja Polski i Niemiec we wzajemnych stosunkach. Rozsądne wypracowanie zasad wzajemnej współpracy, w oparciu o tę realną zmianę, jest w interesie zarówno Warszawy, jak i Berlina. Im szybciej obie stolice sobie to uświadomią, tym lepiej dla nas wszystkich.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wojciech Teister Wojciech Teister Dziennikarz, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego” oraz kierownik działu „Nauka”. W „Gościu” od 2012 r. Studiował historię i teologię. Interesuje się zagadnieniami z zakresu historii, polityki, nauki, teologii i turystyki. Publikował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Aletei”, „Stacji7”, „NaTemat.pl”, portalu „Biegigorskie.pl”. W wolnych chwilach organizator biegów górskich.