Doroczna procesja eucharystyczna zorganizowana przez Napa Institute - katolicką organizację z Kalifornii, która dąży do ”odnowy Kościoła katolickiego i przemiany kultury”- miała miejsce 14 października w centrum Nowego Jorku.
Organizatorzy “dziękowali Bogu" za to, że w czasie wydarzenia powstrzymał deszcz – sztorm `Nor’easter`, który zalał Nową Anglię poprzedniego dnia i pozwolił, aby procesja mogła spokojnie przejść przez Times Square podczas popołudniowego szczytu komunikacyjnego.
Przed wyruszeniem procesji około 5 tysięcy osób zgromadziło się w katedrze św. Patryka na godzinę świętą i Mszę św.
Podczas godziny świętej przemawiał kard. Giorgio Marengo, prefekt apostolski Ułan Bator. Kardynał opowiedział historię kradzieży, która miała miejsce w „tymczasowej sali” w Mongolii w 2003 roku, ponieważ kościół nie był jeszcze wybudowany. „Pewnej nocy ktoś zdołał wyważyć drzwi wejściowe i włamać się do tabernakulum przymocowanego do ściany, aby ukraść małą monstrancję” - wspominał.
Proboszcz parafii wysłał katechistę, by następnego dnia zgłosił kradzież na policję. Katechista powiedział funkcjonariuszom, że złodzieje zabrali „najcenniejszą rzecz, jaką posiadamy”. Gdy policjanci zapytali o opis przedmiotu, czy był ze złota albo ozdobiony kamieniami, katechista odpowiedział: „Nie, to cienki, przaśny chleb”. Policjanci odesłali go, sądząc, że mężczyzna jest niespełna rozumu.
Następnie przemawiał ojciec Ambrose Criste, norbertanin z opactwa św. Michała w Orange County w Kalifornii. Nawiązał on do tematu zysku i korzyści, przypominając, że w 1626 roku holenderski kolonista kupił wyspę Manhattan od Indian Lenape za 24 dolary. „Tutaj, na Manhattanie, wartość nieruchomości, z wyłączeniem parków, dróg i autostrad, była w 2014 roku szacowana na 1,74 biliona dolarów. Ale gdy św. Matka Teresa z Kalkuty odwiedziła to miejsce kilka dekad temu, nie zauważyła, jak bardzo jesteśmy bogaci, lecz jak bardzo jesteśmy biedni. W istocie, znacznie biedniejsi niż trędowaci i umierający, których znała tak dobrze” - mówił zakonnik. O. Criste stwierdził, że ubóstwo Zachodu ma inny charakter - to ubóstwo samotności i duchowe. „Istnieje głód miłości, tak jak istnieje głód Boga” - powiedział i dodał: „Nie ma na tej planecie, w tym kraju, w całym wszechświecie niczego, co mogłoby przewyższyć wartość Najświętszej Eucharystii. Nic innego nie może dać nam życia ani nasycić naszego głodu miłości.”
Zebrani byli zaskoczeni, gdy dowiedzieli się, że na wydarzeniu przemawia Jonathan Roumie, aktor grający Jezusa w serialu “The Chosen”. Roumie rozpoczął od przypomnienia słów św. Karola Acutisa: „Eucharystia jest moją autostradą do nieba.” „Jako nowojorczyk mam podobne odczucie - Eucharystia jest moim ekspresem do nieba. Prawdopodobnie linią numer 3, z oczywistych powodów. No chyba, że jest weekend i są zamknięcia, wtedy trzeba wziąć 2, przesiąść się na wahadłowy do Grand Central, potem 4 i 5, i zobaczyć, gdzie się skończy” - żartował aktor, wywołując śmiech zebranych. „Ale jeśli nie byłeś u spowiedzi, to pewnie lepiej wziąć autobus jeszcze w zupełnie innym kierunku — dodał, ku jeszcze większej wesołości.
Roumie przypomniał, że „nie trzeba grać Jezusa w telewizji, by być Jezusem dla świata wokół nas. Możemy to czynić, czyniąc Eucharystię częścią naszego codziennego życia, jak św. Karol.”
Opowiedział też, że podczas kręcenia szóstego sezonu “The Chosen”, którego akcja koncentruje się na męce i śmierci Jezusa, doświadczał ogromnych trudności duchowych i emocjonalnych. „Było to najtrudniejsze, co kiedykolwiek zrobiłem jako aktor i jako chrześcijanin. Intensywność przedstawiania męki i śmierci Chrystusa wymagała siły, której sam z siebie nie posiadam - tylko Chrystus ją ma” - mówił.
Roumie wyznał, że jedynym sposobem, by to przetrwać, było dla niego częste przyjmowanie Eucharystii. „Spowiedź, Eucharystia i adoracja stały się moim pokarmem i napojem. Bez nich z pewnością bym się duchowo wyczerpał i zginął, zginął w otchłani własnych wyobrażeń o ukrzyżowaniu i śmierci Pana. Ale poprzez sakrament pojednania i codzienne przyjmowanie Komunii św. to Chrystus przejął ster i coraz bardziej kształtował moją duszę na swoje podobieństwo. To Jego światło świeci we mnie” — powiedział aktor.
Roumie przypomniał też, że Jezus obiecał 2000 lat temu, iż nas nie opuści ani nie porzuci. „I przez 2000 lat dotrzymał swojej obietnicy. On jest z nami” - zakończył.
Kard. Seán O’Malley, od niedawna arcybiskup senior Bostonu, przewodniczył Mszy św. i wygłosił homilię, kontynuując temat obietnicy Jezusa, że pozostanie z nami zawsze w Eucharystii. Przypomniał wydarzenie z czasów, gdy był biskupem na Karaibach. „Miałem przyjaciela, ojca Foxa z Waszyngtonu, który miał niezwykle ujmującą osobowość i był prawdziwą radością dla otoczenia. Pewnego poranka, siedząc przy biurku, otrzymałem telefon z wiadomością, że ojciec Fox zmarł na atak serca” - wspominał. Tego samego dnia kardynał musiał udać się na pocztę po listy. Ku swojemu zdumieniu znalazł wśród nich list od zmarłego przyjaciela. „Wyglądało na to, że wysłał mi list zza grobu” - powiedział kardynał. Czytając, niemal słyszał jego głos i śmiech. „Uświadomiłem sobie, że ten list jest jak Eucharystia - znakiem miłości, przyjaźni i pragnienia komunikacji. Ale w przypadku Jezusa było to zaplanowane. List, który nam zostawia, to On sam - Słowo, które stało się ciałem, które stało się Eucharystią. A Bóg przygotowywał ten list przez całą wieczność” — zakończył kardynał.
Po Mszy św. procesja eucharystyczna wyszła na 5th Avenue i doszła później do Times Square, przechodząc przez najważniejsze miejsca w centrum Manhattanu. Franciszkańscy Bracia Odnowy (Franciscan Friars of the Renewal), klerycki instytut zakonny na prawie diecezjalnym, podległy jurysdykcji arcybiskupa Nowego Jorku śpiewali po angielsku i hiszpańsku. Turyści robili zdjęcia, nowojorczycy zatrzymywali się, studenci z Uniwersytetu Fordham machali watykańskimi flagami a siostry Misjonarki Miłości szły wśród rodzin.
Procesja zakończyła się błogosławieństwem arcybiskupa Nowego Jorku kard. Timothy'ego Dolana w katedrze św. Patryka.