O tym, co naprawdę kryje się za ideologią gender, z Agnieszką Kołakowską rozmawia Jacek Dziedzina.
Jacek Dziedzina: Dlaczego Pani, kobieta, nie lubi feministek marki „gender”?
Agnieszka Kołakowska: – Ideologiczne feministki z gender studies chcą nam wmówić, że najważniejsza rzecz, jaką o nas – kobietach – można powiedzieć, to fakt, że jesteśmy kobietami. I że wszystko, co robimy, robimy „jako” kobiety. Wiele kobiet się na to nie zgadza i nie chce, żeby im taką tożsamość narzucano, i w ogóle wyprasza sobie, by feministki mówiły w imieniu wszystkich kobiet i orzekały o tym, kim one są. Dla mnie bycie kobietą nie jest rzeczą najważniejszą i bynajmniej nie jest tak, że wszystko, co robię, robię „jako” kobieta. Nie chciałabym na przykład, by to, co piszę, było umieszczane w księgarniach w działach kobiet. Uważam to za upokarzające. Podobnie upokarzające i absurdalne są parytety.
Nikt nie rodzi się kobietą i mężczyzną, społeczeństwo nas nimi czyni – mówią ideolodzy gender. Nie mają, socjologicznie, choć trochę racji?
– Nie. Oczywiście prawdą (dość banalną) jest to, że nasze środowisko, wychowanie, wykształcenie itd. wpływają na to, jak postrzegamy naszą rolę jako kobiety czy mężczyźni. Ale ideologicznym feministkom, które mówią o wyborze płci, nie o tę banalną prawdę chodzi. Trudno powiedzieć, co konkretnie mają na myśli; jak przetłumaczyć te ich twierdzenia na normalny język. Ale chyba zależy im tylko na zaznaczeniu pewnej ideologicznej zasady; nic konkretnego z niej nie wynika.
Może to chęć udowodnienia, że nie ma takich ról, których nie mogłyby pełnić kobiety, tak jak nie ma ograniczeń dla mężczyzn?
– Więc właśnie sądzę, że nie, nie o to im chodzi; to byłby raczej stary, rozsądny, normalny feminizm, sprzeciwiający się – słusznie – rolom, jakie były narzucane kobietom. Feminizm praktyczny, walczący o prawa kobiet, a nie ideologiczny, narzucający im ideologię i sposób myślenia. Feminizm pierwszej fali walczył o podstawowe prawa kobiet. Gender uprawia inżynierię społeczną i chce narzucić kobietom jedynie słuszny, ideologiczny sposób myślenia i wizję świata. Teoria gender o nic nie walczy – tylko o powiększenie własnej władzy.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się