Nowa misja wzmocni bezpieczeństwo całej wschodniej flanki Sojuszu.
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych podkreśliło w sobotę, że "Wschodnia Straż" to jasny sygnał, że granice NATO są nienaruszalne, a bezpieczeństwo obywateli pozostaje priorytetem. Według Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, nowa misja wzmocni bezpieczeństwo całej wschodniej flanki Sojuszu.
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte i dowódca sił sojuszniczych w Europie (SACEUR) gen. Alexus Grynkewich ogłosili w piątek, po atakach rosyjskich dronów na Polskę, operację "Wschodnia Straż", której podstawowym zadaniem będzie znaczące wzmocnienie obrony powietrznej wschodniej flanki Sojuszu, przede wszystkim Polski.
Chodzi m.in. o rozmieszczenie w regionie dodatkowego sprzętu i żołnierzy z państw sojuszniczych, w tym Danii, Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec i innych. Decyzja nastąpiła po spotkaniu Rady Północnoatlantyckiej, podczas którego 10 września sojusznicy omówili sytuację w świetle wniosku Polski o konsultacje na mocy artykułu 4 Traktatu Waszyngtońskiego.
W sobotę Dowództwo Operacyjne RSZ opublikowało na X podziękowania dla sojuszników za solidarność z Polską oraz "systemowe wzmacnianie odporności i gotowości bojowej". "To konkretna odpowiedź, która pokazuje, że jedność Sojuszu przekłada się na realną obronę naszych granic. Eastern Sentry to nie tylko nowa inicjatywa - to jasny sygnał: granice NATO są nienaruszalne, a bezpieczeństwo naszych obywateli pozostaje priorytetem. W jedności tkwi siła, a w gotowości - zwycięstwo" - czytamy.
O uruchomieniu "Wschodniej Straży" poinformował również Sztab Generalny Wojska Polskiego. Jak ocenił, "nowa misja wzmocni bezpieczeństwo całej wschodniej flanki Sojuszu".
W nocy z wtorku na środę Dowództwo Operacyjne RSZ poinformowało, że w trakcie nocnego ataku Federacji Rosyjskiej na Ukrainę polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez drony. Jak podkreśliło, "jest to akt agresji, który stworzył realne zagrożenie dla bezpieczeństwa naszych obywateli". Na rozkaz Dowódcy Operacyjnego RSZ natychmiast uruchomiono procedury obronne.
Te drony, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie, zostały zestrzelone przez polskie i sojusznicze lotnictwo - to pierwszy raz w nowoczesnej historii Polski, kiedy w przestrzeni powietrznej kraju Siły Powietrzne użyły uzbrojenia.
Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz poinformował w piątek, że według informacji Kancelarii Prezydenta, polską granicę przekroczyło 21, a nie 19 rosyjskich dronów. Doniesienia te potwierdził szef MON. - W czwartek przekazywałem w Sejmie informację o 19 naruszeniach przestrzeni powietrznej. Później była informacja ze strony wojska, po kolejnej analizie, że mogło dojść do 21 naruszeń przestrzeni powietrznej - zaznaczył.
***
Bardzo trudno sobie wyobrazić, aby wysłanie dronów nad terytorium Polski nie było zamierzonym działaniem Rosji - powiedział w piątek prezydent Finlandii, Alexander Stubb. W jego opinii może to świadczyć o "słabości Rosji, a nie o pokazie jej siły".
- Jeśli nie było to działanie celowe, to było całkowicie lekkomyślne i nieodpowiedzialne pod każdym względem - stwierdził Stubb, który w piątek spotkał się w Kijowie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
Według fińskiego prezydenta "ataki dronów są częścią rosyjskiej polityki odstraszania, a Rosja chce jednocześnie odwrócić uwagę od frontu, na którym jej postępy wyhamowały".
- Jednocześnie - oświadczył Stubb - (Rosja - PAP) ponownie przekroczyła granicę. "To już nie jest tylko wojna na Ukrainie. Kiedy atak trafia w kraj NATO, to wysyła sygnał całemu Sojuszowi. Jeśli nie spotka się z odpowiedzią, Rosja odniesie wrażenie, że może testować granice bez konsekwencji" - przestrzegł fiński prezydent podczas konferencji w ambasadzie Finlandii w Kijowie.
Stubb ocenił również, że wojna na Ukrainie z użyciem dronów zrewolucjonizowała postać konfliktów zbrojnych, co "można porównać ze skokowym rozwojem sztucznej inteligencji w ostatnich latach".
- Ukraina pokazała jednocześnie, że w zwalczaniu dronów (wartych po kilka tysięcy euro - PAP) skuteczniejsze niż np. pociski produkowane za setki tysięcy euro są tańsze systemy - podkreślił Stubb.
- W zeszłym roku Ukraina wyprodukowała ponad 1,5 miliona dronów. W tym roku zamierza ponad 4 miliony - podkreślił prezydent Finlandii.