21 zabitych w ataku Rosji na Jarową

Zełenski wezwał USA i UE do reakcji. Tymczasem UE...

09.09. Kijów (PAP/Media) - Co najmniej 21 osób zginęło i tyle samo zostało rannych w rosyjskim nalocie na Jarową - powiadomił we wtorek szef donieckiej obwodowej administracji wojskowej Wadym Fiłaszkin, określając to bombardowanie mianem "tragicznego uderzenia".  Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wezwał do reakcji USA i Unię Europejską.

"Rosjanie zaatakowali ludzi oczekujących na (wypłaty) emerytur. To nie są działania wojenne, to zwykły terroryzm" - napisał Fiłaszkin. Według przedstawicieli lokalnych władz bilans ofiar może się zwiększyć. Na miejscu ostrzału pracują służby ratunkowe.

"Takie uderzenia Rosji nie powinny pozostać bez odpowiedniej reakcji. Świat nie może milczeć. Świat nie może pozostać bezczynnym" - napisał Zełenski na portalu Telegram, wzywając do reakcji Stany Zjednoczone i Europę. "Potrzebne są energiczne działania, aby Rosja przestała przynosić śmierć" - dodał ukraiński prezydent.

Do rosyjskiego ataku odniósł się także minister spraw zagranicznych Ukrainy, Andrij Sybiha. "Ta ohydna zbrodnia wymaga ogólnoświatowego potępienia i działań" - napisał Sybiha na portalu X, wzywając do osądzenia osób odpowiedzialnych za zbrodnie przeciwko ludności cywilnej.

Rosyjskie lotnictwo przeprowadziło we wtorek atak z użyciem bomb lotniczych na miejscowość Jarowa, położoną w pobliżu miasta Łyman w obwodzie donieckim. 

***

- Komisja Europejska przedstawiła w czerwcu projekt rozporządzenia, które wprowadza stopniowy zakaz importu gazu ziemnego z Rosji. Do 2028 r. UE ma całkowicie uniezależnić się od surowca z tego państwa. W 2024 r. z Rosji pochodziło około 18 proc. gazu ziemnego importowanego do UE.

Do Unii Europejskiej wciąż trafiają rosyjskie paliwa kopalne. Z analizy fińskiego think tanku Centre for Research and Clean Air wynika, że w lipcu 2025 r. pięciu największych importerów tych surowców z Rosji wśród państw członkowskich UE - Węgry, Francja, Słowacja, Belgia i Hiszpania - zapłaciło Kremlowi 1,1 mld euro.

Import gazu ziemnego nie jest obecnie objęty sankcjami. Na ten surowiec przypada 67 proc. paliw kopalnych, sprowadzanych z Rosji do UE. Reszta to w dużej mierze ropa, którą importują Słowacja i Węgry, korzystające z południowego odcinka rurociągu Przyjaźń, nie podlegającego unijnym sankcjom.

Komisja Europejska zaproponowała w czerwcu rozporządzenie stopniowo wprowadzające całkowity zakaz importu gazu ziemnego z Rosji. Zgodnie z tą propozycją, do 2028 r. UE ma całkowicie uniezależnić się od rosyjskiego gazu. Projekt jest obecnie negocjowany w Parlamencie Europejskim i między państwami członkowskimi.

Propozycja KE nie będzie wymagać jednomyślności państw członkowskich, a jedynie większości kwalifikowanej, czyli co najmniej 15 krajów reprezentujących 65 proc. ludności Unii. Dzięki temu Węgry i Słowacja nie będą mogły zablokować tego planu.

W lipcu 2025 r. to wciąż Unia Europejska była największym nabywcą rosyjskiego gazu płynnego, odpowiadając za 51 proc. importu tego surowca z Rosji.

Minister energii USA Chris Wright powiedział w rozmowie z brytyjskim dziennikiem "Financial Times", że państwa UE powinny zaprzestać kupowania rosyjskiej ropy i gazu, jeśli chcą, aby Waszyngton zaostrzył sankcje gospodarcze wobec Moskwy. Umowa handlowa między UE a USA nakłada na Wspólnotę obowiązek zakupu amerykańskiej energii o wartości 750 mld dolarów do końca 2028 r.

Jednocześnie państwa UE toczą walkę z tzw. flotą cieni, którą Rosja wykorzystuje do nielegalnego handlu ropą. W ramach 18. pakietu sankcji kolejne statki zostały objęte restrykcjami. Ponadto ograniczony ma zostać import uranu, potrzebny do elektrowni jądrowych państw Wspólnoty.

Większość transportów rosyjskiej ropy nadal odbywa się za pomocą tankowców, ubezpieczonych bądź należących do firm z państw G7+. Od stycznia 2025 r. udział państw G7+ w transporcie rosyjskiej ropy wzrósł z 36 proc. do 55 proc.

Z punktu widzenia Rosji najkorzystniejszym rozwiązaniem byłoby jak najszybsze wznowienie możliwości eksportu gazu przez gazociąg Nord Stream. Jest to tym bardziej istotne, że gaz nie jest już przesyłany przez terytorium Ukrainy, co znacząco ogranicza możliwości sprzedażowe Gazpromu.

Otwarte pozostaje pytanie, czy na ewentualną odbudowę gazociągu, przebiegającego na dnie Morza Bałtyckiego, zgodzi się Szwecja - Nord Stream przebiega przez wyłączną strefę ekonomiczną Sztokholmu, a w związku z korektą polityki Szwecji po 2022 r. i wobec dołączenia tego państwa do NATO, może się to okazać kwestią co najmniej problematyczną.

Rozbudowa floty statków, służących do przewozu gazu przez USA, oraz pojawienie się nowych terminali LNG w Europie zwiększyły możliwości dywersyfikacji dla krajów UE.

- Amerykanie są obecnie największym dostawcą LNG do Europy, odpowiadając za 48 proc. importu w pierwszym kwartale 2025 r. Porozumienie handlowe USA-UE zakłada wzrost handlu surowcami do wartości 250 mld euro rocznie - zauważył w komentarzu dla PAP analityk rynku energii Wojciech Jakóbik z Ośrodka Bezpieczeństwa Energetycznego. W jego ocenie Amerykanie mogą być zainteresowani dalszym zastępowaniem Rosjan w dostawach na Stary Kontynent. Mogą przy tym oczekiwać kontraktów długoterminowych zamiast spotowych.

- To scenariusz "win-win", jeżeli w zamian wróci koordynacja polityki sankcji Zachodu, znana z czasów poprzedzających obecną administrację w Białym Domu - podkreślił Jakóbik.

Ukraina konsekwentnie dąży do uniezależnienia się od rosyjskiego gazu - tym bardziej, że odczuła negatywne skutki powiązań z Rosją w 2007 i 2009 r., gdy Moskwa zablokowała dostawy zimą, dążąc do wymuszenia niekorzystnych warunków kontraktu. Po 2014 r. i aneksji Krymu Ukraina przestała kupować gaz bezpośrednio od Rosji, realizując dostawy z krajów zachodnich. Część z nich odbywa się także za pośrednictwem polskiego terminala LNG w Świnoujściu, a planowana rozbudowa infrastruktury gazowej na granicy polsko-ukraińskiej daje perspektywę rozwoju możliwości importu przez Polskę.

Ukraina planuje również budowę własnego terminala LNG na wybrzeżu Morza Czarnego - miałby on powstać w pobliżu Odessy, jednak realizacja tej inwestycji będzie możliwa dopiero po zakończeniu wojny z Rosją. Otwarte pozostaje w tym kontekście pytanie o zgodę Turcji na rejsy statków transportujących gaz skroplony przez cieśninę Bosfor.

1 stycznia 2025 r., w związku z wygaśnięciem umowy z Gazpromem, zakończył się także tranzyt gazu przez ukraińskie terytorium.

W interesie Ukrainy nie leży wznowienie pracy gazociągu Nord Stream na Bałtyku - obecnie ze względu na szanse na osłabienie pozycji Rosji jako eksportera gazu do UE (co, wobec toczącej się wojny, jest istotnym czynnikiem wpływającym negatywnie na rosyjską gospodarkę). Natomiast w dalszej perspektywie, w przypadku teoretycznego wznowienia tranzytu gazu przez terytorium Ukrainy, ograniczenie możliwości eksportu z Rosji i poddanie kontroli szlaków przesyłu gazu byłoby czynnikiem powstrzymującym Moskwę przed dalszą agresją.

- Skoordynowane sankcje na dostawy surowców z Rosji na Zachodzie, połączone z wypieraniem (tych surowców) z rynku w ramach współpracy transatlantyckiej, to szansa na ceny gazu niezależne od tąpnięć geopolitycznych na Wschodzie. To również szansa na rozwój gospodarczy oraz integrację Ukrainy poprzez układ surowcowy, zawarty między Kijowem a Waszyngtonem - ocenił Jakóbik.

Według eksperta, aby było to skutecznym środkiem nacisku na Rosję, konieczna jest partnerska współpraca USA-Unia Europejska w dziedzinach węglowodorów, energetyki jądrowej i nowych technologii. Wymuszanie współpracy gospodarczej szantażem przez Biały Dom skończyłoby się bowiem wzrostem znaczenia sił antyamerykańskich w Europie i byłoby nieskuteczne z punktu widzenia interesów USA.

Antoni Wiśniewski-Mischal i Dariusz Materniak

 

« 1 »