Śmieci zamiast dzieci

Wolna wola oznacza, że człowiek wszystkiego może chcieć, a nie że wszystko może mieć.

Karina Bosak, żona wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka, podzieliła się radosną wieścią, że spodziewa się kolejnego dziecka. Portal Onet uczcił to takim tytułem: „Odmawia aborcji kobietom. Wkrótce sama urodzi czwarte dziecko”.

Co trzeba mieć w głowie, żeby pisać takie rzeczy? Przecież pani Bosak jest konsekwentna: sprzeciwia się aborcji, więc dzieci rodzi, a nie zabija. To wam nie pasuje?

Jak widać aborcyjna zapiekłość zaburza logiczne myślenie. Każdy grzech to robi, ale tak potworny jak zabijanie dzieci szczególnie.

Słuchając parę dni temu podczas Mszy przypowieści o zaproszonych na ucztę, pomyślałem, że to pasuje do tej sytuacji. Dlaczego zaproszeni odrzucili łaskę Pana, a niektórzy nawet znieważyli i zabili Jego posłańców? Bo z przyjęciem tej łaski wiązała się konieczność zmiany planów, a oni chcieli wrócić „na swoje pole” albo „do swojego kupiectwa”. Jak sobie człowiek coś zaplanował, to uważa, że to jego własność i dlatego wezwanie Boże traktuje jak zamach na swoje dobro.

Tak właśnie jest z dziećmi. Każde z nich jest ogromną łaską, ale ich pojawienie się na świecie zazwyczaj wiąże się z koniecznością dokonania zmian. A tego nie lubią ludzie zakochani w wizji własnych karier albo przywiązani do swoich majętności. Dlatego zamiast przyjść na ucztę, dokonują aborcji Bożej łaski. Dosłownie – bo gdy człowiek zabija dziecko, materialnie odrzuca własne szczęście, które zawsze idzie za przyjęciem Bożego zaproszenia.

Tu objawia się znaczenie zaufania. Kto ufa Bogu, przyjmuje Jego wezwanie. Kto nie ufa – zabija Jego posłańca i wraca na swoje śmieci. A to naprawdę są śmieci wobec tego, co otrzymał i czym wzgardził. I wtedy człowiek ma to, czego chciał: swoje żałosne poletko, na którym siedzi sfrustrowany jak celebryta odcięty od internetu, a w duszy coraz głośniej dudni mu ponury refren: „Miałeś, chamie, złoty róg…”. A diabeł dopowiada: „ostał ci się ino sznur”. Jak zawsze kłamie, bo ostało ci się jeszcze ostatnie zaproszenie: miłosierdzie Boże.


KRÓTKO:

Imiona rzeczy

Głośnym echem odbiła się rozmowa Marcina Możdżonka i Anny Marii Żukowskiej z Robertem Mazurkiem w Kanale Zero. Gdy prezes Naczelnej Rady Łowieckiej, mówiąc o nowych przepisach o odstrzale dzików, użył sformułowania „redukować tego dzika”, posłanka Lewicy wtrąciła: „Zabijać”. Możdżonek odpowiedział: „Tak, no na tym polega redukcja”. Na to Żukowska: „To nazywajmy rzeczy po imieniu”. Tu włączył się Robert Mazurek. „Aborcja w takim razie też jest zabójstwem?” – zapytał. Posłanka zaczęła kluczyć: „Jest usunięciem płodu. Płód jest oczywiście organizmem żywym i nie jest płodem słonia, jeżeli znajduje się w organizmie człowieka” – tłumaczyła. „To w takim razie nazywajmy rzeczy po imieniu” – podsumował redaktor. Posłanka zamilkła. O ile piękniejszy byłby świat, gdyby ludzie milczeli zamiast gadać głupstwa, a nie dopiero po nich.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.