Pokój pod dyktando Putina nie będzie pokojem

Jeśli warunki pokoju będzie dyktował człowiek, który ma na rękach krew ponad miliona ludzi (w tym prawie miliona rosyjskich żołnierzy, wysyłanych na bezsensowną wojnę), a tzw. wolny świat na te warunki przystanie, to można spać spokojnie. Spokojnie, bo wiemy już z historii, jakie to będzie miało konsekwencje w bliższej lub dalszej przyszłości.

Jacek Dziedzina Jacek Dziedzina

|

18.08.2025 11:08 GOSC.PL

dodane 18.08.2025 11:08

Dziś w Białym Domu dojdzie do spotkania, które może przesądzić o losach nie tylko rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie, ale również przyszłości (nie)pokoju w Europie i na świecie: u Donalda Trumpa pojawi się Wołodymyr Zełenski i kilkoro europejskich przywódców (na tę chwilę nie wiemy nic, niestety, o obecności kogokolwiek z Polski). Daleki jestem od epatowania określeniami typu „przełomowe” dla takich wydarzeń, ale tym razem jest szansa, że nie będzie to określenie na wyrost. Szansa lub ryzyko – a po piątkowym podjęciu z honorami Putina na Alasce i zgodzie (de facto) Trumpa na jego warunki zakończenia wojny (sugerowanie, że teraz wszystko w rękach Zełenskiego), mówimy już raczej o ryzyku, nie o żadnej szansie. Prezydentowi Ukrainy zostanie zaprezentowane „wypracowane” przez Trumpa z Putinem rozwiązane, a ten z pewnością znajdzie się pod ogromną presją, by na te warunki przystać (to m.in. oddanie całego Donbasu, choć tylko część tego regionu jest okupowana przez Rosjan).

Parę miesięcy temu, w trzecią rocznicę pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę, po serii żenujących wpisów Donalda Trumpa o Wołodymyrze Zełenskim („dyktator bez wyborów”) i o rzekomych przyczynach wojny („nigdy nie powinniście byli [Ukraińcy] tego zaczynać”), napisałem: „Jest coś poniżającego dla ludzkiego rozumu, poczucia smaku i – proszę wybaczyć naiwność – podstawowej potrzeby sprawiedliwości, że trzy lata od pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę przywódca tzw. wolnego świata chwali oprawcę i poniża ofiarę”. Jeden z posłów raczył zauważyć mój komentarz i zdążył rozpętać nawet małą socialmediową histerię, w której zarzucał mi brak rozumienia reguł dyplomacji. Minęło parę dni i cały świat stał się świadkiem skandalicznego spektaklu, jaki Trump i Vance urządzili Zełenskiemu w Białym Domu. Nie tylko nie było czerwonego dywanu dla prezydenta bohatersko broniącego się kraju, ale było publiczne poniżenie i wyproszenie (żeby nie powiedzieć mocniej) z siedziby gospodarza. Jakież to inne od obrazków, które widzieliśmy w miniony piątek na Alasce…

Pokój pod dyktando Putina nie będzie pokojem   Putin ze szczytu na Alasce wyjechał zwycięski. PAP/EPA/SERGEY BOBYLEV/SPUTNIK/KREMLIN POOL / POOL

Ponieważ Donald Trump i jego środowisko polityczne chcą uchodzić za reprezentantów i kontynuatorów najlepszych tradycji republikańskich i konserwatywnych, warto w tym miejscu raz jeszcze przypomnieć Ronalda Reagana i jego doktrynę, która doprowadziła do upadku ZSRR. Reaganowi realizacja tego celu zajęła kilka lat, ale aż strach pomyśleć, co by się stało ze światem, zwłaszcza w naszej części globu, gdyby zamiast swojej doktryny – w której Moskwa i jej reżim były nazwane wprost imperium zła – zastosował doktrynę przypominającą dzisiejsze działania Trumpa. Z jednej strony nie ma prostej analogii do dzisiejszej sytuacji i dzisiejszej Rosji, z drugiej – różnicy wielkiej też nie ma. Rosja pod wodzą Putina pozostaje imperium zła. Udowadniała to wiele razy (karmiona przez świetne relacje i biznesy ze stolicami zachodnioeuropejskimi), a najmocniej udowodniła to 24 lutego 2022 roku.

Nie wiemy, pod jaką presją zostanie postawiony dziś w Waszyngtonie Wołodymyr Zełenski. Nie mam przekonania, że europejscy przywódcy jadą z nim tam po to, by nie uległ naciskom Trumpa na przyjęcie warunków Putina. Obawiam się, że obecność kanclerza Niemiec, prezydenta Francji czy szefowej Komisji Europejskiej, a więc ośrodków władzy, które przez lata utorowały Putinowi drogę do kolejnej agresji, będzie właśnie sprzyjać temu, by Zełenski te warunki przyjął. Między wierszami: bo lepszych na stole nie będzie. I choć każdy z nas chce, by ta bezsensowna wojna zakończyła się jak najszybciej, to wiemy również – w naszej części Europy wiemy o tym chyba najlepiej – że pokój podyktowany przez Putina nie tylko nie będzie pokojem na dziś (będzie raczej jakimś kulawym „uspokojeniem nastrojów”), ale też stworzy warunki do kolejnych agresywnych działań Rosji w bliższej lub dalszej przyszłości. Oby dziś w Waszyngtonie wygrało myślenie, które ma szasnę doprowadzić do pokoju realnego. A ten nie będzie możliwy, dopóki przed zbrodniarzem tzw. wolny świat będzie rozkładał czerwone dywany.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina Jacek Dziedzina Zastępca redaktora naczelnego, w „Gościu” od 2006 roku, specjalizuje się w sprawach międzynarodowych oraz tematyce związanej z nową ewangelizacją i życiem Kościoła w świecie; w redakcji odpowiada m.in. za kierunek rozwoju portalu tygodnika i magazyn "Historia Kościoła"; laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka; ukończył socjologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie, prowadził również własną działalność wydawniczą.

Zapisane na później

Pobieranie listy