Zakazać elektrycznych hulajnóg!

Choć człowiek tworzy różne urządzenia czy pojazdy, aby ułatwić i usprawnić sobie życie, korzystanie z nich powinno być obwarowane pewnymi zasadami i wymagać określonego przygotowania.

Marcin Kędzierski Marcin Kędzierski

|

14.08.2025 14:23 GOSC.PL

dodane 14.08.2025 14:23

Wakacje trwają w najlepsze, pojawiły się nawet wyczekiwane przez niektórych upały. Choć do końca sierpnia zostało kilkanaście dni, wielu uczniów odpycha od siebie myśl o konieczności powrotu do szkoły. Są jednak i tacy, którzy nie doczekali się powrotu, bo choć zapomnieli o nauce, to „nauka” się o nich upomniała. Wakacje nie zawieszają bowiem praw fizyki, a te okazały się bezlitośnie brutalne. Ostatnie miesiące przyniosły nam kilkadziesiąt historii dzieci, które w wyniku wypadków na elektrycznych hulajnogach doznały ciężkich uszkodzeń ciała. Niestety, dla niektórych zakończyły się one śmiercią.

Dlaczego piszę o prawach fizyki? Powód jest banalny – prędkość zabija. Konie mechaniczne ukryte w silnikach elektrycznych hulajnóg bardzo często wymykają się spod kontroli. Ta prawda dotyczy zresztą wszystkich pojazdów mechanicznych, ale hulajnogi i rowery elektryczne są szczególnie niebezpieczne, i to z trzech powodów. Po pierwsze, pojazdy te przez lata napędzane były siłą mięśni, co skutecznie ograniczało ich prędkość do bardziej bezpiecznych rozmiarów. Stąd też istnieje społeczne wyobrażenie, że to „tylko” hulajnoga albo „tylko” rower, które nie wymagają specjalnych środków ostrożności. Po drugie, z podobnego powodu zwłaszcza hulajnogi elektryczne poruszają się po chodnikach, choć osiągają prędkości stanowiące już poważne zagrożenie dla pieszych. W wielu miastach przypadki potrącenia przechodniów przez elektryczne jednoślady to już prawdziwa plaga (pomijam fakt zaśmiecenia miejskich chodników porzuconymi byle gdzie hulajnogami). 

Po trzecie, i to problem najpoważniejszy, konstrukcja tych pojazdów – bardzo małe koła, duża wywrotność, niewielka kontrola kierunku jazdy – powinna wykluczać poruszanie się nimi z prędkością przekraczającą tempo ludzkiego biegu. W przypadku tradycyjnych rowerów, które rozwijają nieco większe prędkości, koniecznym środkiem ostrożności, który na szczęście jest coraz bardziej powszechny, są kaski. W przypadku elektrycznych hulajnóg większość ich użytkowników z kasków nie korzysta, ale prawda jest taka, że nawet gdyby je nosili, wiele by to nie zmieniło.

Wniosek jest moim zdaniem prosty. Choć człowiek tworzy różne urządzenia czy pojazdy, aby ułatwić i usprawnić sobie życie, korzystanie z nich powinno być obwarowane pewnymi zasadami i wymagać określonego przygotowania. Z jakiegoś powodu wymagamy przecież prawa jazdy od użytkowników pojazdów mechanicznych, mając świadomość, że wykorzystanie ich niezgodnie z przeznaczeniem może skutkować poważnym zagrożeniem nie tylko dla kierowcy i jego pasażerów, ale także innych użytkowników ruchu. Są jednak i takie sytuacje, w których korzyści płynące z wykorzystania jakiegoś urządzenia czy pojazdu są nieproporcjonalne do zagrożeń, związanych z ich użyciem. Jeśli nie potrafimy tych negatywnych skutków ograniczyć, należy zwyczajnie wyeliminować możliwość korzystania z takich urządzeń. 

Nie mam cienia wątpliwości, że w tej kategorii mieszczą się elektryczne hulajnogi. Tym bardziej, że ich użytkownikami są głównie dzieci i młodzież, które z definicji mają mniejszą wyobraźnię zagrożeń związanych z podejmowanymi przez nie działaniami. To obowiązkiem nas, dorosłych, jest rozeznanie, czy przypadkiem nie narażamy ich na zbyt duże niebezpieczeństwo. I to nie tylko nas, rodziców. Absolutnie przejmująca jest historia chłopaka, którego rodzice zabronili mu korzystać z hulajnogi (i sami mu jej nie kupili), ale ten pod wpływem presji środowiska na nią wsiadł i się zabił. To jednak oznacza, że nie wystarczy rodzicielska kontrola nastolatków, tylko niezbędne jest podjęcie działań na poziomie publicznym.

Ktoś może oczywiście powiedzieć, że nie powinno się ludziom ograniczać czy wręcz zakazywać prawa wyboru. Tyle, że jako społeczeństwa od dawna to robimy, nawet jeśli zakazany „owoc” niesie ze sobą pewne korzyści. W końcu taka amfetamina ma bardzo pozytywny wpływ na zdolności kognitywne, wyraźnie pomagając choćby w przygotowaniu do egzaminów. Albo sterydy anaboliczne pomagają w szybkim tempie kreować masę mięśniową, pozwalającą osiągać lepsze wyniki w sporcie. Z jakiegoś jednak powodu obrót takimi substancjami jest prawnie zakazany, bo negatywne skutki (także w wymiarze społecznym) są zbyt duże.    

Zdaje sobie sprawę, Droga Czytelniczko i Drogi Czytelniku, że zakaz używania elektrycznych hulajnóg może się wielu z Was wydać przesadny. Wydaje mi się jednak, że prędzej czy później kolejne kraje będą go wprowadzać. Byłoby dobrze, gdybyśmy zrobili to jako pierwsi. Zwłaszcza z perspektywy dzieci, które straciłyby życie w wyniku wypadków na hulajnogach, a także rodziców opłakujących ich śmierć. 

Zresztą chciałbym, abyśmy przy okazji rozpoczęli też dyskusję o innych urządzeniach, które niosą ze sobą więcej szkód niż pożytku, i które są koszmarem szpitalnych oddziałów ratunkowych. Mowa tu choćby o przydomowych trampolinach, ale mam nadzieję, że i na nie przyjdzie kiedyś czas. 

Czytaj też:

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Kędzierski Marcin Kędzierski Adiunkt w Kolegium Gospodarki i Administracji Publicznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, członek Polskiej Sieci Ekonomii, współzałożyciel Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Prywatnie mąż i ojciec sześciorga dzieci.

Zapisane na później

Pobieranie listy