Nadzieja polega na świadomości, że nawet jeśli my możemy zawieść, Bóg nie zawodzi nigdy – powiedział Ojciec Święty podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. Rozważając ostanie dni Jezusa na ziemi papież mówił dziś o zdradzie.
Na początku audiencji Ojciec Święty pozdrowił wiernych po angielsku, hiszpańsku i włosku, a następnie wyjaśnił, że dzisiejsza audiencja odbywa się nie tylko w auli Pawła VI, lecz także w innych miejscach, aby uniknąć słońca i upałów. „Dziękujemy za cierpliwość i dziękujmy Bogu za wspaniały dar życia, dobrą pogodę i wszystkie Jego błogosławieństwa” – zachęcił Leon XVI.
W katechezie cytując zapowiedź Jezusa, iż jeden z Jego uczniów Go wyda (Mk 14, 17-21) Leon XIV zaznaczył, że prawdziwa miłość nie może obejść się bez prawdy. Zauważył, że atmosferę w Wieczerniku możemy porównać, do tego, co przeżywamy, gdy w nasze najserdeczniejsze relacje wkrada się cień zdrady. Podkreślił, iż pytanie uczniów: „czyżbym ja?” jest bodaj jednym z najszczerszych, jakie możemy postawić sobie samym i w tej świadomości rozpoczyna się droga zbawienia. Mówiąc o postawie Jezusa stwierdził, że „tylko ten, kto poznał prawdę głębokiej miłości, może zaakceptować również ranę zdrady”.
Ojciec Święty zwrócił uwagę, iż reakcją uczniów jest smutek, i jeśli zostanie on przyjęty szczerze, staje się miejscem nawrócenia. „Ewangelia nie uczy nas negowania istnienia zła, lecz uznawania go za bolesną okazję do odrodzenia” – podkreślił papież.
Leon XIV wyjaśnił, że słowa „Biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany” (Mk 14, 21) nie są przekleństwem, ale okrzykiem bólu. My nawykliśmy do osądzania, ale „Bóg godzi się cierpieć. Kiedy widzi zło, nie mści się, lecz ubolewa” – zaznaczył Ojciec Święty. Jednocześnie podkreślił, iż jeśli zaprzeczymy miłości, która nas stworzyła, jeśli zdradzając, staniemy się niewierni samym sobie, to naprawdę zatracimy sens naszego przyjścia na świat i sami wykluczymy się ze zbawienia. Dodał, że wiara nie chroni nas przed możliwością popełnienia grzechu, lecz zawsze oferuje nam drogę wyjścia: drogę miłosierdzia.
Papież zwrócił uwagę, że Bóg nigdy nie porzuca stołu miłości, nawet gdy wie, że pozostanie sam. Zachęcił wiernych do postawienia sobie pytania: „Czyżbym ja?”, aby otworzyć w naszym sercu przestrzeń dla prawdy. „Zbawienie zaczyna się od świadomości, że to my możemy zniszczyć zaufanie do Boga, ale to również my możemy je podjąć na nowo, strzec go i odnawiać” – powiedział.
Kończąc Leon XIV stwierdził, że nadzieja w gruncie rzeczy „polega na świadomości, że nawet jeśli my możemy zawieść, Bóg nie zawodzi nigdy. Nawet jeśli możemy zdradzić, On nie przestaje nas kochać. A jeśli pozwolimy, by dosięgła nas ta miłość – pokorna, zraniona, ale zawsze wierna – wtedy naprawdę możemy się odrodzić. I zacząć żyć już nie jako zdrajcy, lecz jako zawsze miłowane dzieci” – stwierdził Ojciec Święty.
Papież zwrócił się również do Polaków uczestniczących w audiencji. - Pozdrawiam pielgrzymów polskich. W przededniu liturgicznego wspomnienia św. Maksymiliana Marii Kolbego zachęcam was, abyście czerpali wzór z jego heroicznej postawy poświęcenia dla drugiego człowieka. Za jego wstawiennictwem błagajcie Boga o pokój dla wszystkich narodów doświadczających tragedii wojny. Z serca wam błogosławię - mówił.
*
Na następnej stronie publikujemy pełny tekst dzisiejszej papieskiej katechezy: